Gabinet opieki paliatywnej w poradni przy hospicjum im. Małego Księcia w Lublinie stoi pusty. Powód? Brakuje lekarza, który mógłby zająć się małymi pacjentami. W Lublinie takich specjalistów jest kilku.
– Zapotrzebowanie na tych lekarzy jest spore. Ich brak wynika z nastawienia ludzi, ukierunkowanych raczej na medycynę sukcesu. Medycyna paliatywna to praca z ludźmi umierającymi – zaznacza. I dodaje: Najprawdopodobniej jesienią jeden z lekarzy ukończy specjalizację. Wtedy poradnia mogłaby funkcjonować.
Opieka paliatywna to całościowa opieka nad pacjentami w końcowej fazie życia. Specjaliści podkreślają, że to wyjątkowo trudna dziedzina.
– Do 2006 r. było nas troje w całym województwie. Teraz jest nas o kilkoro więcej – mówi dr Mariusz Sałamacha z Lublina. Opiekuje się pacjentami w hospicjum Dobrego Samarytanina. – To wymaga wiedzy z zakresu psychologii, socjologii, podstaw życia duchowego. Musimy liczyć się z trudnymi pytaniami umierającego pacjenta, z widokiem ludzi cierpiących.
Lekarzy zniechęca fakt, że w Lublinie brakuje kierownika specjalizacji paliatywnej. – Najbliżej są w Zamościu lub Włodawie. Pielęgniarki i lekarze muszą wyjeżdżać na szkolenia do Gdańska, Łodzi, Krakowa czy w Warszawy – mówi Mariola Orłowska, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym przy al. Kraśnickiej w Lublinie. – To łączy się z dodatkowymi kosztami. Wiele pielęgniarek nie może sobie na to pozwolić.
– Brak specjalistów to zasadniczy problem – uważa Maria Drygała, prezes hospicjum Dobrego Samarytanina. – To nowa dziedzina medycyny, funkcjonująca od 2000 r. Rynek lekarski nie zdążył się nią jeszcze nasycić.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, gabinet poradni paliatywnej przy dziecięcym hospicjum najwcześniej będzie działał za kilka miesięcy. – Czekamy na możliwość składania wniosków przez lekarzy do NFZ. Zwykle ma to miejsce jesienią – kwituje ojciec Filip Buczyński.