Prokuratorzy prowadzący śledztwo w sprawie zabójstwa Pawła Marzędy z Lubartowa popełnili błędy. Prokuratora Krajowa proponuje, żeby odsunąć ich od śledztwa. Zapowiada też monitorowanie go na bieżąco.
- W lubelskiej prokuraturze od miesięcy słyszałam, że nie ma dowodów. I tak w kółko - mówi Anna Marzęda. - A przecież mojego syna nie zamordowała jedna osoba.
Paweł Marzęda zginął przed dwoma laty w swoim warsztacie w Kolonii Pałecznica pod Lubartowem. Inżynier po Politechnice Radomskiej zajmował się naprawą nawet najbardziej skomplikowanych alarmów samochodowych. Zabójca zadał mu cios młotkiem w głowę, a potem zakopał zwłoki w lesie pod Parczewem.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa we Lublinie. Początkowo doprowadziła do aresztowania trzech kolegów Pawła. Po półtora roku uznała, że tylko jeden z nich - Krzysztof P. - jest mordercą i oskarżyła go o zabójstwo. Dwóch pozostałych zwolniła do domu. Ale jeszcze trwa śledztwo zmierzające do ustalenia, czy są zamieszani w sprawę oraz czy ktoś inny pomagał zabójcy.
Właśnie do tego postępowania Prokuratura Krajowa ma zastrzeżenia.
- Stwierdziliśmy nieprawidłowości i określiliśmy kierunki, w których śledztwo należy uzupełnić - poinformowała we wtorek Katarzyna Szeska, rzecznik PK. - Jednocześnie zwróciliśmy się do prokuratora apelacyjnego w Lublinie, by rozważył zmianę prowadzącego go prokuratora, a także zmianę prokuratora, który to postępowanie nadzoruje w Prokuraturze Apelacyjnej.
Jakie konkretnie błędy popełnili prokuratorzy? Prokuratura Krajowa nie chce podać tych informacji zasłaniając się tajemnicą śledztwa. - Upublicznienie tych informacji mogłoby niekorzystnie wpłynąć na wynik planowanych czynności procesowych - tłumaczy Szeska.
Nieoficjalnie wiadomo, że błędem było m.in. rozdzielenie śledztwa na dwie części: tę dotyczącą Krzysztofa P. oraz pozostałych podejrzanych. Należy też ponownie przeanalizować ich połączenia telefoniczne.
Kto poprowadzi śledztwo dalej, Prokuratura Apelacyjna zdecyduje w najbliższych dniach. - I my widzieliśmy nieprawidłowości. Doszło do nich na początku postępowania - przyznaje Jacek Radoniewicz, szef PA w Lublinie. - Ale trzeba mieć na uwadze, że to bardzo trudna sprawa.
Śledztwo ma być teraz na bieżąco monitorowane przez Biuro Postępowania Przygotowawczego Prokuratury Krajowej.
Więcej informacji z Lubartowa na www.lubartow.pl