Halina Syta zmaga się z rakiem. Kobieta nie ma w Polsce ani stałego pobytu, ani nawet renty na dzieci.
Na świat przyszło dwóch chłopców. Bliźniaki były wcześniakami, lekarze długo walczyli o ich życie. Matka całkowicie poświęciła się synom: - Nie miałam głowy, żeby zadbać o swoje dokumenty. Dzieci miały polskie obywatelstwo, ja wciąż ukraińskie.
Dwa lata temu mąż Haliny zmarł (pękł mu tętniak aorty). Kobieta została bez środków do życia. ZUS dwukrotnie odmówił jej renty na dzieci tłumacząc, że mąż za krótko pracował. Okazało się, że Halina, jako Ukrainka, nie ma u nas żadnych praw.
- W Urzędzie ds. Cudzoziemców Warszawie powiedziano, że mam wracać z dziećmi na Ukrainę. Byłam w szoku. Przecież synowie są Polakami, mówią tylko po polsku, świetnie się uczą - wylicza Halina. - Powiedziałam chłopcom: Nie poddamy się.
Dzięki pomocy Polaków kobieta znalazła posadę. Długo nie popracowała. W styczniu okazało się, że ma nowotwór złośliwy. Jest już po operacji. W tej chwili przechodzi radioterapię. Dziećmi opiekuje się jej matka.
Tymczasem ZUS sprawdził pracodawcę Haliny. Uznał, że brakuje jednego dokumentu i zawiesił wypłatę zasiłku chorobowego. Rodzina od kilku miesięcy nie ma z czego żyć. Kobieta boi się, że nękany przez ZUS pracodawca nie przedłuży z nią umowy. - Stracę ubezpieczenie. Za co będę się leczyć? Co stanie się z dziećmi? - pyta.
Kobieta ma w tej chwili zezwolenie na pobyt w Polsce do 2009 roku. O polskie obywatelstwo może się starać za kilka lat. Ale nie może czekać: - Muszę mieć pełnię praw, by walczyć o byt synów i swoje życie. Boję się, że gdyby coś się stało, zabiorą chłopców mojej matce.
- W takiej sytuacji można za naszym pośrednictwem wystąpić do prezydenta RP o nadanie polskiego obywatelstwa - podpowiada Józef Różański, dyrektor Wydziału Spraw Obywatelskich i Cudzoziemców w Urzędzie Wojewódzkim. - Pochylimy się nad tą dramatyczną historią - dodaje Małgorzata Tatara, rzecznik wojewody.
Zreflektował się też ZUS. - Pani Syta może wystąpić do prezesa ZUS o przyznanie renty rodzinnej na dzieci w szczególnym trybie. Osobiście jej w tym pomogę - deklaruje Wojciech Andrusiewicz, rzecznik lubelskiego ZUS.