Lekarka orzecznik z lubelskiego ZUS załatwiała renty za pieniądze. Pomagali jej w tym dwaj lekarze z Lublina. Do nich należało fałszowanie dokumentacji medycznej. Wczoraj cała trójka została aresztowana
Pacjenci dwóch lekarzy z publicznych przychodni nie byli aż tak chorzy, żeby dostać renty. Ale lekarze obiecywali im, że mają znajomości w ZUS i mogą pomóc.
– Wytwarzali dokumentację medyczną, z której wynikało, że ich pacjenci mają rozliczne schorzenia – mówi Andrzej Jeżyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Na zaświadczeniach stawiali pieczątki innych lekarzy, którzy nie mieli związku z takimi praktykami.
Później do akcji wkraczała 49-letnia orzeczniczka ZUS. Miała udział w przyznaniu 44 fikcyjnych rent. Za pomoc w załatwieniu takiego świadczenia trzeba było zapłacić lekarzom nawet kilka tysięcy złotych.
Prokuratura postawiła lekarzom zarzuty fałszerstw dokumentów, pomagania w wyłudzaniu rent. Ich koleżanka z ZUS odpowie za branie łapówek. Rzecznik prokuratury nie chciał zdradzić, ile pieniędzy trafiło do jej kieszeni. Tajemnicą śledztwa jest też to, gdzie pracowali dwaj pozostali lekarze. Wiadomo, że mają dwudziestoletni staż. A jeden związany jest z Akademią Medyczną.
Śledztwo toczy się od stycznia ubiegłego roku. Kilku lekarzy, przeglądając historię chorób badanych pacjentów, natrafiło na zaświadczenia, na których ktoś sfałszował ich podpisy. Zawiadomili policję. Sprawa trafiła do prokuratury w Chełmie. Ta postawiła zarzuty dziesięciu osobom, które niesłusznie pobierały renty. Wpadł też pośrednik, który kontaktował ich z lekarzami.
Potem prokuratura musiała czekać aż nadejdą wyniki ekspertyz, które miały wskazać, kto fałszował dokumentację medyczną. Lekarze i orzeczniczka ZUS zostali zatrzymani w poniedziałek. Przewieziono ich na przesłuchania do Chełma.
To nie koniec sprawy. Ze śledztwa wynika, że w procederze uczestniczyło jeszcze kilku innych lekarzy. Sfałszowali co najmniej 400 dokumentów medycznych, podrobili podpisy lub pieczęcie blisko 50 lekarzy. Wyłudzone renty idą w miliony złotych. •