Inspekcja Pracy od wczoraj kontroluje budowę Centrum Plaza w Lublinie. To skutek naszego tekstu.
Wczoraj wydrukowaliśmy zdjęcia robotników kupujących alkohol. Pokazaliśmy też, jak raczą się wódką na skwerze obok Centrum Kultury. - Z samego rana na miejsce skierowaliśmy zespół inspektorów. Sprawdzamy, czy na budowie przestrzegane są przepisy BHP - mówi Waldemar Kordyga, zastępca okręgowego inspektora pracy w Lublinie.
Kompletnie nic nie zrobiła za to policja. Ani w poniedziałek, ani wczoraj nie przeprowadziła kontroli trzeźwości robotników. - Tego typu działania podejmujemy, gdy mamy informację o takim zdarzeniu - twierdzi Agnieszka Kwiatkowska z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.
• Przecież mieliście taką wiedzę. Miała ją policjantka zatrudniona w zespole prasowym waszej komendy. W poniedziałek usłyszała o naszych obserwacjach, gdy pytaliśmy ją o prawne skutki libacji w pracy.
- Nie wiem, jakie informacje przekazaliście jej w tej rozmowie - ucina Kwiatkowska.
Przemówiła za to firma Strabag, generalny wykonawca Centrum Plaza. To ona odpowiada za swoich podwykonawców. Jeszcze w poniedziałek, zaraz po tym jak udokumentowaliśmy wycieczki po wódkę, rzeczniczka firmy nie była zbyt rozmowna. - Nie będę komentować czegoś, czego nie widziałam - stwierdziła wtedy Bożena Czekajska z warszawskiej centrali Strabagu. I zapewniała, że nic takiego nie mogło się zdarzyć.
Wczoraj zmieniła zdanie. - Wyjaśniamy, jak do tego doszło. Na budowę zostanie skierowany kolejny inspektor BHP - mówi Czekajska. Ale nie umie wytłumaczyć, dlaczego w poniedziałek po południu kierownika nie było na budowie i nikt nie był w stanie powiedzieć, gdzie się podział. Wczoraj był dla nas nieuchwytny. W sekretariacie budowy słyszeliśmy ciągle, że jest na naradzie. To samo mówili nam w lubelskim oddziale Strabagu, gdy pytaliśmy o dyrekcję.
Budowlańcy przejęli się najmniej. Chociaż nie urządzali już tak masowych wycieczek do sklepu, jak dzień wcześniej, to z alkoholem się całkiem nie rozstali. Tuż przed godz. 13 w sklepie przy ul. Chopina zastaliśmy robotnika wydelegowanego z Plazy po cztery puszki piwa. Zorientował się, że jest obserwowany i ukradkiem upchnął zakupy w kieszeniach. Chwilę później dwaj robotnicy kupili sobie po piwie i skonsumowali je w najbliższej bramie. Bez problemu wrócili na plac budowy. (DRS)