Lubelskie dzieci nie mogą się doczekać pomocy obiecanej przez wielką komputerową firmę Microsoft, obracającą miliardami dolarów rocznie. Dlaczego wszystko trwa tak długo? Informatyczny gigant nabrał wody w usta.
Po miesiącach zwłoki i przekładania terminów komputerowy koncern przedstawił władzom Lublina propozycję programu pomocy. Jednak według Ratusza Microsoft miał opracować umowę, a przesłał jedynie list intencyjny.
- Przeprosiny wpłynęły bardzo szybko, jednak na konkrety czekamy już od kilku miesięcy - mówi Piotr Semeniuk, z kancelarii prezydenta miasta.
Komputerowy gigant wciąż informuje magistrat, że prace związane z opracowywaniem umowy posuwają się naprzód. Pierwotnie zakładano, że program ruszy wraz z rozpoczęciem roku szkolnego. Ale kiedy jeszcze we wrześniu usiłowaliśmy skontaktować się z Microsoftem, przeszkodą okazał się sezon urlopowy. W reprezentującej koncern firmie Sigma International zapewniono nas, że firma nie zapomniała o obietnicach. Gotowy miał być już plan współpracy.
- Kolejny termin przewidywano na 29 listopada. Podpisanie umowy miało nastąpić podczas I Lubelskiego Forum Promocji Miasta i Regionu "Lublin w świecie” - dodaje P. Semeniuk.
Czas mijał. 6 grudnia do lubelskiego Ratusza nadeszła informacja z proponowanym brzmieniem pisma intencyjnego. Tymczasem w magistracie czekali na projekt umowy.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że propozycje przedstawione przez Microsoft nie zadowalają miasta. Dotychczasowe ustalenia dotyczące form pomocy dla lubelskich szkół zostały zachowane, jednak koncern zaproponował kwotę znacznie mniejszą niż oczekiwano.
Oficjalnie nikt z polskich przedstawicieli firmy komputerowej nie chce komentować tej sytuacji.