Lubelski adwokat, który po pijanemu wjechał chevroletem w budynek teatru przy ul. Narutowicza w Lublinie, będzie się musiał tłumaczyć przed rzecznikiem dyscyplinarnym.
Jak już informowaliśmy w poniedziałek mecenas przyszedł w końcu na przesłuchanie do komisariatu i usłyszał zarzut jazdy po pijanemu. Nie przyznał się do winy, choć przesłuchiwany nie zaprzeczał, że kierował samochodem, który uderzył w ścianę Teatru Osterwy.
Miał wówczas 1,9 promila alkoholu w organizmie. Twierdził, że pił alkohol poprzedniego dnia, czuł się już dobrze i myślał, że jest trzeźwy. Stwierdził też, że na chodnik wjechał, żeby ominąć przebiegającego przez ulicę kota.
Jego tłumaczenia ostro skrytykowali internauci. – Miał we krwi prawie 2 promile alkoholu i myślał, że jest trzeźwy??? – nie może uwierzyć jeden z nich.
Koledzy po fachu adwokata niechętnie komentują tę linię obrony mecenasa. – Trudno będzie kogokolwiek do niej przekonać – powiedział nam jeden z nich.