Zakończyło się postępowanie w sprawie kierowcy MPK, który ponad rok temu wjechał autobusem w drzewo. Kilku pasażerów zostało wówczas ciężko rannych. Mariuszowi S. grozi do 3 lat więzienia
Mężczyzna może jednak liczyć na znacznie łagodniejszą karę. Jeszcze przed skierowaniem do sądu wniosku o ukaranie przyznał się do winy. Uzgodnił z prokuraturą karę roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Do tego należy doliczyć utratę prawa jazdy kategorii D na dwa lata. To oznacza, że gdyby Mariusz S. chciał wrócić do pracy, jako zawodowy kierowca musiałby raz jeszcze postarać się o uprawnienia do prowadzenia autobusów. Ostateczna decyzja w sprawie kary należy do sądu. Wyrok zostanie ogłoszony 21 marca.
Do wypadku autobusu komunikacji miejskiej linii 29 doszło w połowie stycznia ubiegłego roku, przy ul. Kosmowskiej w Lublinie. Mariusz S. prowadził 12 metrowy autobus. Jechał pod górę w kierunku ul. Koncertowej. Mężczyzna nie opanował autobusu, wypadł z drogi i prawą stroną uderzył w drzewo.
Z początkowych informacji wynikało, że w zdarzeniu ucierpiało siedmioro pasażerów. Ostatecznie śledczy ustalili, że poważniejsze obrażenia odniosły tylko trzy osoby. Do wypadku doszło po godzinach porannego szczytu. Autobus nie był zatłoczony, co przełożyło się na niewielką liczbę poszkodowanych.
Według badających sprawę policjantów, Mariusz S. nie dostosował prędkości autobusu do warunków na drodze. W dniu wypadku padał śnieg, jezdnia była oblodzona. Pasażerowie autobusu wskazywali później, że kierowca nie zwracał na to uwagi. Prowadził szybko i gwałtownie hamował. Śledczy ustalili później, że kierowca prowadził z prędkością w granicach 50 km/h. Nie przekroczył dozwolonego limitu. Powinien jednak zwolnić ze względu na stan drogi.
Prowadząc autobus Mariusz S. był trzeźwy. Miał jednak niewielkie doświadczenie za kierownicą autobusu. Dwa miesiące przed wypadkiem pierwszy raz samodzielnie wyjechał w trasę. Po styczniowej kraksie został przeniesiony na inne stanowisko.