Instytucje i organizacje wszelkiej maści urządzają świąteczne spotkania przy opłatku.
Od pszczelarzy, lekarzy, architektów... Zaproszenia na opłatek płyną do władzy szerokim strumieniem. W środę wielkie spotkanie świąteczne zorganizowali sobie lubelscy nauczyciele. Ale dyrektorzy poszczególnych szkół i tak ślą zaproszenia na swoje imprezy, by pochwalić się przełożonym zdolnościami swych uczniów. Prezydent Lublina otrzymał do tej pory 44 takie propozycje. Cały czas napływają kolejne. Do tego trzeba jeszcze doliczyć tzw. "spotkania noworoczne”. W sekretariacie Ratusza leży już 12 takich zaproszeń.
- Przepraszam organizatorów, ale nie mam czasu, by wszędzie pojechać. Moim zadaniem jest praca na rzecz mieszkańców - mówi Adam Wasilewski, prezydent Lublina. Odkąd objął urząd zasypywany jest zaproszeniami od różnych środowisk. - Nie rozumiem, dlaczego obruszają się, gdy dowiadują się, że jednak nie przyjdziemy - mówi Stanisław Fic, zastępca prezydenta. I zastrzega, że będzie chodzić tylko tam, gdzie będzie mógł pomóc cierpiącym i odrzuconym dzieciom.
Na opłatku warto się pokazać. Na środowe spotkanie zorganizowane przez Radę Miasta ściągnęli niemal wszyscy dyrektorzy magistratu, szefowie spółek komunalnych, rektorzy uczelni, komendanci straży pożarnej: wojewódzki i miejski oraz wielu innych oficjeli.
- Trzeba znaleźć złoty środek, żeby nie unikać imprez, na których powinienem być. Uczestnictwo w opłatku to wyraz szacunku dla ludzi, którzy nas zaprosili - mówi Jarosław Zdrojkowski, marszałek województwa lubelskiego. Podczas ostatniej sesji sejmiku na pięć minut wymknął się na opłatek pszczelarzy.
Masa zaproszeń trafia też do Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego. - Wojewoda idzie tylko na niektóre imprezy. Czasem oddelegowuje kogoś z podwładnych - mówi Małgorzata Trąbka z LUW.
Jednak największym zaszczytem dla organizatorów takich spotkań jest obecność lubelskiego metropolity.
- Kiedy wczoraj jechałem z siódmego opłatka na ósmy... - opowiadał abp Józef Życiński gościom wczorajszego wspólnego spotkania świątecznego urzędów: marszałkowskiego i wojewódzkiego. Urzędnicy nie pomieścili się w sali.
- To już pewnego rodzaju snobizm - krzywi się jeden z urzędników z ul. Spokojnej, który opłatkowych spotkań ma już serdecznie dość.
Wysyp tych spotkań trwa zwykle do połowy stycznia.