Już nie mogę się doczekać spotkania z dziećmi - niecierpliwi się Arkadiusz Mazur z Milejowa, wysiadając w Lublinie z autokaru z Anglii.
Nic nie zastąpi świąt w domu. Z prawdziwą choinką i pysznym karpiem - tłumaczy Monika Pawełczak z Orłowa koło Izbicy. Po wyjściu z autokaru na lubelskim dworcu od razu pada w objęcia mamy. - Chyba cię więcej nie puszczę - mówi ze łzami w oczach pani Anna, przytulając córkę.
Monika od pięciu miesięcy pracuje w Irlandii. Podobnie jak Tomasz Izdebski ze Świdnika. - 53 godziny w autobusie i wreszcie w domu - oddycha z ulgą. Na dworcu czekają na niego bracia: Piotr i Krzysztof. Przygotowali transparenty, na policzkach namalowali biało- czerwone flagi. - Jak tu nie wrócić do takiej rodziny - pan Tomasz jest wyraźnie wzruszony.
Romanowi Jaziarczykowi ze Spiczyna na szyję rzuca się żona Edyta. - Pracuję w Londynie od trzech miesięcy. Wracam tuż po świętach, więc każda chwila z rodziną jest dla mnie na wagę złota - wyjaśnia pan Roman. - Już nie mogę się doczekać spotkania z dziećmi - dodaje Arkadiusz Mazur z Milejowa, którego autokar wjechał na dworzec pół godziny później. On także wraca z Anglii.
Sławomir Litwin przyjechał do Zamościa z Belfastu. Pracuje tam jako stolarz. Żona Elżbieta czeka na niego na dworcu od godziny. Autokar jest spóźniony. - Tak długo marzyłem o tej chwili - raduje się Litwin, przytulając żonę.
- Jutro wyjeżdżam do Londynu po kolejnych Polaków - mówi Zbigniew Nawrot, kierowca autokaru. - Dworzec w Londynie jest oblężony przez naszych rodaków. Każdy chce jeszcze przed świętami dotrzeć do Polski, do domu. Kursujemy praktycznie na okrągło, bo chętnych na powrót jest jeszcze mnóstwo.
Podobnie mówią inni przewoźnicy. - Normalnie mamy jeden autobus na dobę z Londynu do Lublina. Teraz trzy - podkreśla Agata Witek z firmy przewozowej Agat z Kraśnika. - Większy ruch zaczął się w zeszłym tygodniu. Ale w Anglii już dwa tygodnie wcześniej ciężko było o bilet. Niektórzy rezerwowali miejsca już w listopadzie.
W tym tygodniu za bilet z Londynu do Lublina trzeba zapłacić 100 funtów (prawie 600 zł). - I liczyć na szczęście, bo zdobycie miejsca w autobusie graniczy z cudem - mówi Tadeusz Sawicki ze Świdnika.