Mijają dokładnie cztery lata, odkąd miasto wycięło na ulicy Bernardyńskiej dorodny klon. Na usunięcie trzech pozostałych drzew z tej ulicy (dwa duże klony i czereśnia) nie zgodził się wówczas Miejski Konserwator Zabytków. Za każdym razem, kiedy temat wraca, konserwator Hubert Mącik tłumaczy, że „drzewa są charakterystycznym elementem Bernardyńskiej”.
A wraca regularnie, bo zdaniem Zarządu Dróg i Mostów, drzewa na Bernardyńskiej są zbyt przechylone w stronę jezdni i tym samym „utrudniają przejazd pojazdom komunikacji zbiorowej.”
Dziś na Bernardyńskiej rosną już tylko dwa duże drzewa. Z czasem miasto dosadziło dwie nowe lipy. Nie mają tu łatwego życia. Latem walczą z suszą, a zimą wciągają sól, którą posypywane są chodniki.
– Nie tyle rosną, co wegetują. Ale lepsze to niż nic – komentuje mieszkaniec pobliskiej kamienicy, który latem stara się sam sadzonki podlewać.
W zeszłym roku jedna z młodych lip została w połowie złamana. Od wielu miesięcy temu straszy złamanym kikutem. Miasto zapewnia, że wkrótce wymieni sadzonkę na nową.
– Nasadzenia zastępcze w centrum miasta zgodnie z decyzjami Miejskiego Konserwatora Zabytków oraz Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków wykonano jesienią 2021. Dotyczyły one 17 drzew na m.in. ul. Zamojskiej, Wyszyńskiego oraz Narutowicza – podaje Justyna Góźdź z biura prasowego lubelskiego Ratusza.
We wtorek posadzone zostało też nowe drzewo (w miejsce wyciętego) na ul. Peowiaków.
– Do realizacji pozostała jeszcze jedna lokalizacja na ul. Bernardyńskiej. Złamane tam podczas burzy drzewo zostanie wymienione do końca marca – zapewnia biuro prasowe urzędu miasta.
Drzewa na zlecenie miasta sadzi Floreko. – W ramach obowiązującej umowy na utrzymanie zieleni w mieście – informuje Justyna Góźdź.
Floreko zobowiązane jest też do pielęgnacji sadzonek „na podstawie wystawianych zleceń na konkretne prace”.
Czy nowe nasadzenia będą podlewane? – W ubiegłym roku firma otrzymała zlecenia na podlewanie nasadzonych drzew – zapewnia Góźdź.