Rozmowa z Waldemarem Czerniakiem, prezesem lubelskiego oddziału Polskiego Związku Motorowego
– Może jeszcze nie problem, ale zjawisko, które będzie narastać. Quady stają się coraz bardziej popularne. Jest to forma aktywnego wypoczynku
na pograniczu sportu ekstremalnego, którą uprawia coraz więcej ludzi. Sprzęt właściwie jest dostępny dla każdego, bo quada można kupić już za kilka tysięcy złotych. Ale ich użytkownicy nie mają gdzie jeździć. Dlatego wbrew zakazom rozjeżdżają Dąbrowę czy Stary Gaj. Dobrze, że jeszcze nie doszło do groźnej kolizji z rowerzystą czy grzybiarzem. Poza tym, ciężko jest złapać kierowcę quada na gorącym uczynku, bo policja czy leśnicy nie dysponują odpowiednim sprzętem.
• Jaka jest skala szkód wywołanych przez kierowców quadów?
– Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Lublinie z roku na rok odnotowuje coraz więcej przypadków dewastacji obszarów leśnych przez użytkowników quadów. Nikt nie prowadzi dokładnych statystyk, ale jest to blisko 100 zdarzeń rocznie. Leśnicy przede wszystkim spotykają się z tym procederem na pojezierzu, wokół Lublina i większych miast regionu. A także, co jest szczególnie niepokojące, w pobliżu Nałęczowa i w kazimierskich wąwozach. Problem narasta. Dlatego już teraz należy zacząć go rozwiązywać.
• Jaką rolę chce odegrać PZM?
– Chcemy zaoferować bezpłatne konsultacje gminom na temat konstrukcji torów do jazdy quadami. Jest to dobry interes, bo ludzie zamiast bezprawnie buszować po lasach, przyjadą na tor, aby się wyszaleć. Pierwszy taki obiekt powstał w Wąwolnicy. Można nie tylko pojeździć własnym quadem, ale także wypożyczyć maszynę, napić się kawy lub coś przekąsić. I o to chodzi, aby nadać cywilizowaną formę tej aktywności. My mamy specjalistów, którzy bezpłatnie udzielą fachowych rad. To jest właśnie rola, jaką PZM chce odgrywać przy popularyzacji tego sportu.