Paweł G., oskarżony o maltretowanie 2-letniej dziewczynki już wcześniej znęcał się nad swoim synem. Takie wnioski płyną z relacji byłej żony 26-latka. Kobieta rozstała się z mężem właśnie z powodu agresji
Sprawą Pawła G. i jego partnerki Klaudii O. zajmuje się Sąd Rejonowy Lublin-Zachód. Oboje odpowiadają za znęcanie się nad 2-letnią Amelią, córką oskarżonej. Paweł G. miał być przy tym wyjątkowo okrutny. Zdaniem śledczych, regularnie wyładowywał agresję na dziewczynce.
– To ten sam schemat, który przeżyliśmy wcześniej z synem – oceniła w poniedziałek w sądzie Karina G., była żona oskarżonego. – Rozstaliśmy się, bo Paweł był agresywny. Miał gwałtowne zmiany nastroju. Szybko go wszystko wyprowadzało z równowagi. Ubliżał mi i dziecku.
Z relacji kobiety wynika, że Paweł G. regularnie popychał i szarpał syna, ubliżał mu i groził pobiciem. 26-latek poniżał również swoją żonę.
– Popchnął Kacpra, a on uderzył głową w kran. Do mnie krzyczał, że jestem biedna i gruba – rela-
cjonowała śledczym Karina G.
Kobieta przez lata znosiła agresję ze strony męża. Oboje mieszkali z jego rodzicami, którzy zdaniem kobiety nie wiedzieli o wszystkim, co dzieje się w domu.
– Próbowałam Pawła jakoś wychować, żeby nasza rodzina się nie rozpadła – skwitowała swoje zeznania Karina G.
Obecny proces dotyczy wydarzeń z kwietnia tego roku. Paweł G. mieszkał razem z partnerką i jej córką w mieszkaniu przy ul. Gęsiej w Lublinie. Zostali zatrzymani przez policję, po interwencji pracowników opieki społecznej. Odwiedzili oni rodzinę, po anonimowym zgłoszeniu.
– Dziecko miało ślady ewidentnie wskazujące na przemoc – zeznała Agnieszka S., która interweniowała w domu oskarżonego. – Dziewczynka miała liczne siniaki na rękach, nogach i w okolicy kręgosłupa. Na stopie miała ranę po przypaleniu papierosem. Miała też ranę ucha. Lekarz ocenił, że zostało naderwane.
2-letnia Amelia została odebrana matce. Partner Klaudii O. trafił do aresztu, gdzie przebywa do tej pory. Paweł G. nie przyznał się do stosowania przemocy wobec dziecka. Zapewniał, że miał z nią dobry kontakt.
– Mówiła do mnie tato. Nigdy jej nie uderzyłem – zapewniał w sądzie 26-latek.
Z jego wyjaśnień wynika, że obrażenia u dziecka powstały w wyniku nieszczęśliwych wypadków. Amelia wyjątkowo często się przewracała, robiąc sobie krzywdę – przekonywał Paweł G. Przyznał jednocześnie, że dawał dziecku klapsy. Traktował to jako „metodę dyscyplinującą”.
Zdaniem lekarzy badający Amelię, jej obrażenia świadczyły o długotrwałym stosowaniu przemocy. Pawłowi G. grozi do 10 lat więzienia. Jego partnerka musi się liczyć z karą do 5 lat pozbawienia wolności.