Jedna osoba nie żyje, druga jest ciężko ranna. To skutki dzisiejszego wypadku na al. Witosa w Lublinie. Motocyklistka potrąciła pieszych. – Była w takim szoku, że nawet nie mogliśmy sprawdzić jej trzeźwości – mówią policjanci.
W tym czasie jadąca lewym pasem motocyklistka chciała wyprzedzić ciężarówkę. Nie zatrzymała się na pasach i wjechała w przechodniów. Ostatni odczyt licznika motocykla wskazuje, że w momencie zderzenia jechała ok. 100 km/h.
Mało tego. – 7,5 tys. obrotów silnika na drugim liczniku wskazuje, że wjeżdżając na przejście jeszcze… przyspieszała – zdradza jeden z policjantów. – Siła uderzenia w pieszych była ogromna.
Na miejscu zginęła 56-letnia kobieta. Druga, o rok młodsza, w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Ma złamaną kość przedramienia i obrażenia klatki piersiowej.
Ranna została też 39-letnia kierująca motocyklem. Trafiła do szpitala przy ul. Staszica. – Była w tak dużym szoku, że nie była wstanie poddać się badaniu na zawartość alkoholu. Policjanci musieli pobrać od niej krew do badań (była trzeźwa – red.) – podkreśla mł. insp. Janusz Wójtowicz, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. – Kobieta aż trzęsła się z emocji. To zdarzenie pozostanie jej głęboko w pamięci do końca życia.
– Motocykliści są najbardziej niebezpieczni dla samych siebie, bo w zderzeniu z samochodem zwykle nie mają szans – mówi Wojtowicz. – Ale są też niezwykle groźni dla pieszych. Co pokazuje przykład z w piątku.
– W tym przypadku kierująca motocyklem zagapiła się i nie przestrzegała przepisów. Jej wina jest ewidentna – ocenia Artur Banaszkiewicz z Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Lublinie. – Generalnie kobiety jeżdżą ostrożniej od mężczyzn. A już na pewno podchodzą do egzaminów na prawo jazdy na takich samych zasadach jak mężczyźni.
Mało tego. – Wśród chętnych do uzyskania uprawnień do kierowania motocyklem kobiet z roku na rok jest coraz więcej – dodaje Banaszkiewicz. Teraz stanowią już kilkanaście procent wszystkich zdających.
Warto zaznaczyć, że miejsce, w którym doszło do wypadku, jest szczególnie groźne. – Co chwilę widzę przez okno jakąś stłuczkę, co kilka dni karetka zabiera kogoś poturbowanego – mówi pani Janina, mieszkająca w bloku obok (przy ul. Zimowej).
– Na tym odcinku drogi można rozwinąć bardzo dużą prędkość, co kierowcy często robią mimo ograniczenia do 70 km/h. Aż tu nagle pojawia się przejście dla pieszych – wyjaśnia Wojtowicz. – To bardzo niebezpieczne miejsce, dlatego i kierowcy i piesi powinni zwrócić tu szczególną uwagę. Ci drudzy częściej powinni też korzystać z kładki, która jest niedaleko.
Za ominięcie pojazdu, który zatrzymał się by przepuścić pieszych, grozi 10 punktów karnych i 500 zł mandatu.