Osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata – to kara dla kierowcy autobusu miejskiego, który na przejściu dla pieszych w Lublinie przejechał dziecko. Sąd uznał, że chłopiec również przyczynił się do wypadku
Z rozstrzygnięcia wynika, że zarówno kierowca autobusu, jak i 10-letni Szymon nie poruszali się prawidłowo. Chłopiec nie powinien jechać elektryczną hulajnogą po chodniku i wjeżdżać na pasy. Z kolei kierowca powinien zwracać większą uwagę na otoczenie i przewidzieć niebezpieczną sytuację. Nie zrobił tego, czym nieumyślnie doprowadził do tragedii.
Do wypadku doszło we wrześniu 2014 r. Robert K. prowadził przegubowy autobus linii 17. Jechał ul. Fabryczną w stronę al. Unii Lubelskiej. W tym samym kierunku, jechał 10-letni Szymon. Chłopiec poruszał się na elektrycznej hulajnodze po chodniku. Równolegle, ul. Fabryczną samochodem jechał jego ojciec.
– Przy Gali otworzyłem okno i powiedziałem mu, że spotkamy się za skrzyżowaniem. Ruszyliśmy, ale jego po drugiej stronie nie było – relacjonował mężczyzna na początku procesu kierowcy.
Szymon nigdy nie dojechał na drugą stronę ronda. Wpadł pod koła autobusu, który skręcał z ul. Fabrycznej w Unii Lubelskiej. 10-latek doznał bardzo poważnych obrażeń. Zmarł dzień po wypadku.
Kierowca „17” twierdził potem, że miał zielone światło. Skręcił więc w prawo i przejechał przez przejście dla pieszych. Przy skręcie przegubowiec się „złożył” co ograniczyło widoczność w prawym lusterku. W tym samym momencie Szymon zjeżdżał z chodnika na przejście dla pieszych. Uderzył w bok przegubowca i został wciągnięty pod koła. Autobus ciągnął go jeszcze przez ok. 20 metrów.
Zakończony wczoraj proces dowiódł, że zarówno Robert K., jak i 10-latek mieli zielone światło. – To przejście jest kolizyjne. Kierowca nie jechał tamtędy po raz pierwszy. Powinien wiedzieć, jak działają światła w tym miejscu – uzasadniał wyrok sędzia Bernard Domaradzki z Sądu Rejonowego Lublin-Zachód.
Dodał, że 10-latek poruszał się nieprawidłowo. Przed rondem kierowca autobusu jechał jednak za nim. – Powinien więc spostrzec chłopca i przewidzieć, że może on nie dostosować się do przepisów ruchu drogowego. – stwierdził sędzia Domaradzki. Zwrócił przy tym uwagę, że dziecko ma prawo do nieracjonalnych zachowań. – Dla 10-latka zielone światło oznacza, że może wejść, a w tym przypadku wjechać na przejście. Kierowca powinien to brać pod uwagę – skwitował sędzia.
Robertowi K. groziło od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Łagodny wyrok podyktowany był m. in. zachowaniem chłopca. Poza tym kierowca nie był do tej pory karany. Wczorajsze rozstrzygnięcie nie jest prawomocne.