(Maciej Kaczanowski
która miała być chlubą Lublina, niszczeje pod gołym niebem. Przed miesiącem wyciągnięto ją z wody i pozostawiono bezpańsko. Jak twierdzą pracownicy MOSiR "Bystrzyca” - nie zmieściła się w bramie.
- Planowaliśmy ustawić ją na terenie ośrodka, w tej sytuacji musiała jednak zostać na brzegu. Odkręcone boki przechowujemy w magazynie - poinformowali nas pracownicy MOSiR "Bystrzyca”.
Laminowana płyta skoczni miejscami zaczyna się łuszczyć. Spód umazany jest szlamem, którego nikt nie usunął. Ślady rowerowych opon świadczą o tym, że ktoś znalazł dla obiektu nowe zastosowanie. Na szczęście urządzeniem nie zainteresowali się jeszcze wandale. Pół roku temu za skocznię zapłacono 37 tys. zł.
Oprócz rowerzystów takim rozwojem sytuacji cieszą się także amatorzy wędkowania.
- To zupełnie niezły daszek, jak pada to jest gdzie się schować - mówią wędkarze.
Jak twierdzą w lubelskim Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji, mróz, śnieg i wiatr nie są w stanie zaszkodzić skoczni, która zdaniem pracowników może spokojnie stać w wodzie nawet i 20 lat. - Oczywiście zamierzamy schować ją w bardziej bezpiecznym miejscu - zapowiada Marian Drabko, dyrektor MOSiR. - Nie zrobiliśmy tego do tej pory, bo trzeba było przygotować miejsce. To przecież spory obiekt.
Wliczając w rachunek cenę skoczni, MOSiR wydał 50 tys. zł na organizację I Międzynarodowych Mistrzostw Polski w Narciarstwie Wodnym za Wyciągiem. Miasto dołożyło kolejne 15 tysięcy zł na materiały reklamowe. Mistrzostwa były jak dotąd jedynymi zawodami rozgrywanymi na lubelskim obiekcie. Czy odbędą się w przyszłym roku? Nie wiadomo. Z właścicielem wyciągu Elżbietą Bielecką-Remkiewicz, nie udało nam się skontaktować. Jak się dowiedzieliśmy wyjechała za granicę. Wyciągu i ośrodka "Reland” strzegą ochroniarze.
We wrześniu o tytuł mistrza wyciągu i skoczni mieli rywalizować amatorzy. Impreza nie wypaliła. Podobnie jak treningi zawodników warszawskiej AWF. Na treningach nie pojawiła się także kadra narciarzy wodnych z Białorusi. Klub narciarstwa wodnego także nie zainteresował lublinian, a ze skoczni nie korzystano, bo nikt nie kupił drogich, specjalistycznych ochraniaczy kręgosłupa, kasków i uchwytów dla skoczków.
Jak zapowiada wiceprezydent Lublina Zbigniew Wojciechowski w przyszłym roku będzie lepiej. - Mamy jedyny w kraju wyciąg i skocznię z homologacją i nie pozwolę na zmarnowanie tego atutu. Firma "Reland” zgłosiła się do nas z pomysłem organizacji w przyszłym roku kolejnych Mistrzostw Polski i Pucharu Europy. Dołożę wszelkich starań, by te imprezy się odbyły.
Czy Lublin potrzebuje skoczni - czekamy na opinie Czytelników: (0-81) 534-06-06