Inspektorzy Najwyższej Izby Kontroli z Lublina znów punktują wojewodę. Po dziwnym przetargu na meble wyciągają nieprawidłowości przy remoncie ośrodka wypoczynkowego urzędu i budowie windy dla niepełnosprawnych w siedzibie LUW przy ul. Spokojnej.
Teraz okazuje się, że NIK ma zastrzeżenia także do robót w ośrodku wypoczynkowym LUW w Darłówku. Kilka zamówień udzielono przedsiębiorstwu „Energopol-Wschód” z Lublina. Umowy opiewały w sumie na 226,3 tys. zł. Tym samym ich wartość przekroczyła 30 tys. euro, przy której powinien być zastosowany rozszerzony tryb przetargowy, a nie uproszczony, jak zrobiono to w tym przypadku.
– W ośrodku pękła rura i woda poczyniła szkody – odpiera Krzysztof Daszyński, dyrektor generalny LUW. – Trzeba było szybko zmieniać kafelki i podłogę. Ustawa o zamówieniach publicznych dopuszcza zastosowanie takiego trybu w razie awarii.
NIK krytycznie podeszła także do budowy windy dla niepełnosprawnych w budynku LUW. Zdaniem kontrolerów, przetarg przeprowadzono z naruszeniem przepisów o zachowaniu konkurencji. Umowę na 349,8 tys. zł zawarto z przedsiębiorstwem Pilawa z Kołobrzegu. Do negocjacji nie zaproszono Lift Service z Lublina, która brała udział w unieważnionym wcześniej przetargu. Według NIK błędem było negocjowanie warunków umowy tylko z dwoma oferentami, a nie z trzema, jak nakazują przepisy. – Lift Service nie dostarczyła do przetargu wszystkich dokumentów. Dlatego nie wzięła udziału w negocjacjach – twierdzi Daszyński. – Do negocjacji zaprosiliśmy trzy firmy, ale zgłosiły się dwie. To nie nasza wina.
Krzysztof Komorski, rzecznik prasowy LUW, powiedział nam wczoraj, że wyniki kontroli NIK są jeszcze nieoficjalne. – Kiedy wszystko się zakończy, napiszemy wniosek do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, żeby powiedziało, czy doszło do błędów. Wtedy wyjdzie szydło z worka.