Specjalne szkolenia dla właścicieli groźnych ras i wciągnięcie na listę psów uznawanych za niebezpieczne także mieszańców – takie propozycje pojawiły się po ostatnich przypadkach pogryzień dzieci.
Wczoraj przed Sądem Okręgowym w Lublinie rozpoczął się proces wytoczony przez jej rodziców właścicielowi amstafa. – Widziałam zdjęcie wnuczki. Ma bliznę przez cały policzek – mówi Danuta Słowicka, babcia poszkodowanego dziecka.
Teraz dzieci przebywają we Włoszech. Ich rodzice domagają się od właściciela psa 110 tys. zł odszkodowania za pogryzienie dziecka oraz przeżycia psychiczne, które przeszedł ich syn, widząc atak zwierzęcia. Twierdzą, że operacje plastyczne córki będą kosztowały kilkadziesiąt tysięcy euro.
Właściciel psa jest ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej do 25 tys. zł. Wczoraj jego adwokat powiedział, że uznaje częściowo roszczenia na kwotę 20 tys. zł.
To nie jedyny przypadek pogryzienia dzieci przez psy w regionie. Atakują głównie psy ras niebezpiecznych lub ich mieszańce. Po ostatnich głośnych w całym kraju przypadkach (4 listopada w Redzie koło Gdyni trzy rottweilery zagryzły 7-letnią dziewczynkę; dwa dni później w Gnieźnie 3-letni chłopiec został dotkliwie pogryziony przez mieszańca pudla i staforda) minister spraw wewnętrznych i administracji zamierza rozszerzyć listę niebezpiecznych ras o mieszańce.
W Lublinie wśród psów ras niebezpiecznych najwięcej jest rottweilerów (254), owczarków kaukaskich (38) oraz amerykańskich pit bull terrierów (13).
– Zdarza się, że właściciele rejestrują swoje psy dopiero po skargach sąsiadów, że pies jest agresywny – przyznaje Ryszard Milewski z Wydziału Spraw Administracyjnych UM w Lublinie.
– Niestety, rejestracji podlegają tylko psy rasowe, figurujące w związku kynologicznym, posiadające aktualną książeczkę szczepień – dodaje Mirosław Mysiak, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska UM w Chełmie. – Tymczasem dużo bardziej niebezpieczne mogą być ich mieszańce. A o nich nie mamy żadnych danych.
Wczoraj rzecznik praw dziecka zaapelował, by właściciele psów ras uznawanych za agresywne przechodzili wraz ze swoim czworonogami specjalne szkolenia zakończone egzaminem.
– Tak powinno być, bowiem wina zawsze leży po stronie ludzi a nie zwierząt – twierdzi Andrzej Górski, który przez kilka lat zawodowo zajmował się układaniem i tresurą psów. – Często sami właściciele przez nieodpowiednie wychowanie przyczyniają się do tego, że w psie budzą się negatywne instynkty.