Sadzenie szpalerów drzew przy ulicach zapowiada Urząd Miasta. Ale przyznaje też, że przy innych drogach sam musi wyciąć to co sadził kilkanaście lat temu, bo podobno zrobił to bez głowy. Ratusz zapewnia, że tym razem ma być lepiej.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Skąd te wycinki? – Kilkanaście lat temu sporo nasadzeń wykonano tam, gdzie drzewa rosnąć nie powinny, m.in. na podziemnych sieciach – wyjaśnia Krzysztof Żuk, prezydent miasta. Jako jeden z przykładów źle umiejscowionych drzew wymienia świerki rosnące przy al. Witosa.
Tam, gdzie pod ulicą kryje się gąszcz rur i kabli drzewa mają być sadzone w donicach. Tak, jak te, które widać przy jezdni Krakowskiego Przedmieścia. Tego typu ozdób można się spodziewać choćby na ulicy Peowiaków, jednej z tych, które w przyszłym roku mają się zazielenić od drzew.
– Chcielibyśmy powrócić do dawnych przebiegów alej w centrum miasta – zapowiada Hanna Pawlikowska, miejski architekt zieleni. Na warsztat bierze m.in. ul. Lipową, która swą nazwę zawdzięcza drzewom, choć w tym przypadku to nazwa trzyma się mocniej, bo lip sukcesywnie ubywa. Teraz drzew ma być więcej, a wybór gatunku jest oczywisty. – Głupio byłoby na Lipowej sadzić klony – śmieje się Pawlikowska.
Przy Lipowej drzewka mają być sadzone do gruntu, podobnie jak te, które mają zapełnić puste miejsca na deptaku. Te na dalszej części Krakowskiego Przedmieścia pozostaną w donicach, choć Ratusz rozważa też stosowanie czegoś na kształt podziemnych donic.
Drzewka obiecywane są też na ul. Chopina od strony Krakowskiego Przedmieścia, czy też ul. Kołłątaja, gdzie jakiś czas temu wycięto okazałe jesiony, a sadzone później drzewka radzą sobie marnie. Ale Ratusz wprost przyznaje, że nie ma co liczyć na to, że drzewa przy jezdniach będą sobie radzić świetnie i żyć po kilkadziesiąt lat.
Padła jeszcze jedna ważna deklaracja w kwestii nowych drzewek sadzonych na zlecenie miasta. – Nie ma już sadzenia patyków – deklaruje Pawlikowska. Nowe drzewka powinny być już ładnie ukształtowane, podrośnięte i mieć co najmniej 20 cm obwodów pnia. Tak obiecuje miasto.
Bez jakichkolwiek obietnic, a wręcz z zaskoczenia Ratusz zafundował jeszcze dwie niespodzianki na wiosnę. Na zboczu przed zamkiem i na pl. Kaczyńskiego nasadzono po 200 mkw. cebulek kwiatowych. – Po prostu zostało trochę pieniędzy z innych prac ogrodniczych – tłumaczą urzędnicy. Rośliny wyjdą z ziemi równo z tymi, które miasto posadziło obok ronda u zbiegu al. Kompozytorów Polskich i al. Solidarności.
Na przyszły rok zapowiedziane zostało m.in. ozdobienie roślinami rond: Kamińskiego, Pola, Kilara i Represjonowanych Żołnierzy-Górników oraz wjazdów do Lublina przez al. Solidarności, al. Witosa, Mełgiewską i Abramowicką.
Wycinki
– Więcej nasadzamy, niż wycinamy – stwierdza prezydent miasta i nie zgadza się z zarzutami o to, że z Lublina masowo znikają drzewa. Od początku roku Ratusz dał zgodę na wycięcie 3748 drzew, a ich właścicieli zobowiązał do nasadzenia 6776 nowych. 1630 drzew wyciętych zostało na wniosek firm, 1229 na wniosek osób prywatnych.
Baobab
Według przedstawionych przez Ratusz informacji poprawił się stan Baobabu, czyli topoli czarnej rosnącej na pl. Litewskim, której wiek miasto szacuje na 120 lat. Z przytaczanej ekspertyzy wynika, że „proces zamierania został mocno spowolniony, a być może nawet zatrzymany”