Polacy mają nas za zaścianek, choć nigdy u nas nie byli. A ci, co byli? Mówią, że za mało się dzieje, że informacja jest kiepska, że Lublin to tylko Stare Miasto, a wokół nudno i brudno.
Respondenci mieli sami dojechać, znaleźć hotel, jeść, zwiedzać i się bawić. Wszystko na własną rękę. Potem dostali zwrot kosztów, które zadeklarowali jeszcze przed wyjazdem. Musieli też podzielić się swymi opiniami. Agencja przepytała też internautów, którzy odwiedzali już Lublin.
Co się okazało? - To, co w odczuciu turystów Lublin ma do zaoferowania, to przede wszystkim Stare Miasto. Ono jest duże, ale czy jest w stanie wypełnić gościom dwa dni? Odpowiedź brzmi: Nie - mówi Andrzej Gołoś z ARC Opinia i Rynek.
- Jeżeli ludzie zachwycają się tylko Starym Miastem i już go zobaczą, to następnym razem nie przyjadą. Muszą być sprzedawane także inne atrakcje - dodaje Adam Czarnecki, wiceprezes agencji.
Zawodzą się ci, którzy zbytnio uwierzyli hasłu poprzedniej kampanii "Lublin. Wielkie Dzieje się”. - Musi dziać się więcej - mówi Gołoś. Goście sami twierdzili, że "powinno być więcej życia, żeby to nie były same knajpy”, że brak jest rozrywek kulturalnych, że poza centrum miasto jest zaniedbane i że ciężko znaleźć lokal z regionalną kuchnią.
Problemy zaczynały się, jeśli ktoś chciał się dowiedzieć, co w Lublinie można zobaczyć.
- Mieli olbrzymie trudności, bo informacja turystyczna była czynna w sobotę tylko do godz. 15, a w niedzielę całkiem zamknięta - dodaje Gołoś. Zaproszeni przez agencję turyści zasięgali języka w hotelach i od uczynnych przechodniów.
- Doprowadzę do tego, żeby informacja była czynna dłużej - zapowiada na gorąco Adam Wasilewski, prezydent miasta.
Agencja zbadała też postrzeganie billboardowych kampanii Lublina. Najpierw usunęła z billboardów wszelkie napisy i pytała respondentów o opinię na temat reklamowanego w ten sposób miasta, nie zdradzając jego nazwy.
Badani spontanicznie mówili, że to miasto nastawione na kulturę i promujące sztukę (42 proc.), związane z religią (21 proc.) i historyczne (19 proc.). Pytani którego miasta, mogą to być reklamy wskazywali Kraków (24 proc.), Częstochowę (19 proc.) i Lublin (11 proc.). Gdy już dowiedzieli się, że to Lublin przyznawali, że reklama zachęca do odwiedzin, ale pewnie nie ma tu niczego ciekawego, a życie w Lublinie jest nudne.
Badania kosztowały miasto 50 tys. złotych.