Czy można przeżyć za 24 zł miesięcznie brutto? Zaświadczenia o takich dochodach przedstawiają niektórzy studenci lubelskiej Akademii Rolniczej.
W UMCS zdarzają się studenci z dochodami 56 zł brutto na osobę w rodzinie. Na lubelskich uczelniach jest coraz więcej biednych studentów
Na nic nie wystarcza
Tymczasem Marek, jego kolega z roku, w ciągu jednego wieczora potrafi wydać w modnym pubie 200 czy 300 zł. Na zajęcia przyjeżdża nowym VW golfem. – Moi rodzice prowadzą własny biznes – wyjaśnia. – Dostaję od nich kieszonkowe – 1500 zł miesięcznie. Na jedzenie, ubrania czy rachunek za komórkę nie wydaję ani grosza. Wszystko opłacają starzy.
Uczelnia idzie na rękę
W ubiegłym roku akademickim stypendium socjalne pobierało 3,5 tys. studentów. – To ponad jedna trzecia wszystkich studentów stacjonarnych – dodaje R. Englot. – Dofinansowanie do akademików dostało 3 tys. osób. Do obiadów niewiele mniej, bo 2,5 tys. studentów. Są i skrajne przypadki, kiedy studenta nie stać nawet na obiady za 3,10 zł.
To oznacza, że w rodzinach tych studentów dochód na członka rodzinny (brutto) nie przekraczał 550 zł miesięcznie, a często był znacznie niższy. Dlatego niektórych nie stać nawet na pokoje w akademikach.
– Mamy studentów z rodzin wielodzietnych albo bez rodziny, którzy nie są w stanie zapłacić nawet za dofinansowany akademik – mówi Krystyna Sajewicz, kierownik działu spraw socjalnych Akademii Rolniczej. – W takich przypadkach rektor zwalnia ich całkowicie z opłat.
Ze wsparcia mogą skorzystać też studenci, którzy przechodzą kosztowne i długotrwale leczenie. – Pół roku temu złamałam rękę – opowiada Sylwia, studentka Wydziału Rolniczego AR. Kontuzji nabawiła się na treningu. – Później wdały się komplikacje, dodatkowe zabiegi, serie leków i rehabilitacja. Teraz mam jakieś 5 tys. zł długu.
Uczelnia poszła Sylwii na rękę. Otrzymała bezzwrotną zapomogę losową (300 zł, można ją dostać tylko raz w roku) i częściowo zwolniła z opłat za akademik.
Uczą się dla pieniędzy
Niestety, część studentów próbuje oszukiwać. – Ktoś przedstawia dokumenty, z których wynika, że ma miesięczny dochód rzędu kilkudziesięciu złotych i stara się o pomoc socjalną. A tymczasem jeździ dobrym autem, zaś jego rodzice mają dwa domy jednorodzinne – mówi Robert Englot. – Staramy się eliminować takie przypadki.
O próbach wyłudzania mówi także pracownik AR. – Co roku łapiemy kilka osób. Muszą zwrócić pieniądze, które dostali. Staramy się szczegółowo badać niektóre podania o pomoc socjalną. W razie wątpliwości zwracamy się o opinię do lokalnych ośrodków pomocy społecznej. Dlaczego zadajemy sobie tyle trudu? Pieniędzy na pomoc socjalną jest mało i powinni je dostawać ci, którzy naprawdę na to zasługują.
Mariusz Łyżwa za rok skończy studia na Politechnice Lubelskiej. Do Lublina przyjechał z małej miejscowości. Na nadmiar pieniędzy nigdy nie narzekał. – Na życie i opłaty miałem jakieś 400 zł miesięcznie – wspomina. – Pracy szukałem przez 3 miesiące. Udało mi się zatrudnić jako barman w modnym lubelskim lokalu. I nigdy nie zapomnę mojego kolegi z akademika, który kupił u mnie piwo. Gdy chciałem mu wydać resztę z 50 zł rzucił od niechcenia „reszta dla ciebie”. Strasznie głupio się poczułem...
x W naszych akademikach prowadzimy akcję „Malowanie”. Zamiast zatrudniać zewnętrzne firmy do malowania akademikowych pokoi, dajemy szansę naszym studentom. Robią to w czasie wakacji i pod nadzorem fachowców studenci z najniższym dochodem. Malują swój pokój albo segment. Potem oblicza się ich robociznę i np. przez 2 czy 3 miesiące nie płacą za mieszkanie w akademiku. •