Kiedy 18-letni Marcin z Kraśnika zgłosił się we wtorek na zaplanowaną pół roku temu operację przegrody nosowej, szpital go nie przyjął. Pacjent usłyszał, że nie może być zoperowany, bo zabrakło pieniędzy na leczenie.
Z odmową leczenia mogą się spotkać inni chorzy
- W styczniu lekarz z przychodni laryngologicznej, która znajduje się przy szpitalu, wyznaczył chłopcu termin przyjęcia na oddział na 4 czerwca - opowiada ojciec chłopaka. - We wtorek rano zgłosiliśmy się najpierw do przychodni laryngologicznej, aby wziąć stamtąd skierowanie i przejść na oddział. Usłyszałem jednak, że syn nie może być przyjęty do szpitala, bo kasa chorych zakontraktowała za mało usług. A limit tych wykupionych już przekroczono. Poszedłem na oddział do lekarza, który w styczniu zapisywał syna do szpitala. Usłyszałem to samo co w przychodni.
Tym, który w styczniu wyznaczał Marcinowi termin operacji, a przedwczoraj odmówił przyjęcia, jest dr Adam Kłos, zastępca ordynatora Kliniki Otolaryngologii. - We wtorek dyrekcja szpitala zadecydowała o wstrzymaniu przyjęć pacjentów planowanych - mówi. - Operujemy tylko przypadki ostre i nowotworowe. Kasa chorych kwartalnie kontraktuje w naszej klinice 99 tys. punktów, na które przeliczane są koszty zabiegów. Miesięcznie daje to 33 tys., a my wyrabiamy 50 tys. Pracujemy za darmo.
- Drugi kwartał jeszcze się nie skończył, a limity już się wyczerpały - dodaje Alfred Przylepa, dyrektor SPSK nr 4. - Szpitala nie stać na leczenie bez pieniędzy. Interweniowaliśmy w kasie chorych.
Tomasz Kwiatkowski, dyrektor Departamentu Medycznego LRKCh, zdziwił się, bo - jak powiedział Dziennikowi - o kłopotach Kliniki Otolaryngologii nic nie wie. - Dyrektor szpitala, podpisując z nami umowę, zgodził się na taki a nie inny poziom finansowania. Czyli ocenił, że jest wystarczający do potrzeb - mówi dyr. Kwiatkowski. Uniknął jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy kasa chorych dorzuci coś szpitalowi.
Co ma zrobić pacjent z Kraśnika i inni, którzy w najbliższych dniach odejdą z kwitkiem, bo nie ma pieniędzy na leczenie? - Ponownie zapisać się na jakiś termin w nadziei, że dostaniemy pieniądze - radzi dr Kłos.