Skąd się wczoraj wzięło w Lublinie tyle nieoznakowanych radiowozów? Komendanci miejscy i powiatowi z całego województwa przyjechali na naradę. Ale tym razem ich kierowcy nie czekali na szefów przed komendą. Do każdego z radiowozów przesiedli się policjanci z lubelskiej drogówki i wyjechali na ulice.
Posypały się kary. - Piszemy bardzo dużo mandatów - mówi sierż. sztab. Marcin Drabik z Sekcji Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Lublinie. Jego patrol stał przy al. Warszawskiej. I tylko w ciągu 15 minut złapał kilku kierowców będących na bakier z przepisami. - Głównie za jazdę bez włączonych świateł, przekraczanie linii ciągłej oraz jazdę zbyt blisko następnego samochodu. Zwracamy także uwagę na pieszych, którzy w nieprawidłowy sposób przechodzą przez jezdnię. Lubelskiego policjanta wspierał sierżant sztabowy Grzegorz Belcarz z Komendy Powiatowej Policji w Lubartowie wraz ze służbową vectrą w cywilnym kamuflażu. - Kierowcy są różni, jedni kulturalni, z uśmiechem przyjmują mandat, bo wiedzą, że zawinili. Bywają też niegrzeczni, a jeszcze inni straszą nas koneksjami.
Akcja trwała od godziny 10.30 do 12.30. - Chodziło o poprawę bezpieczeństwa na ulicach. Kierowcy jeżdżą niechlujnie, nie zwracają uwagi na przepisy i innych uczestników ruchu. W konsekwencji wzrasta liczba stłuczek, potrąceń pieszych i wypadków. Funkcjonariusze zwracali uwagę na wszystko. Od jazdy z komórką przy uchu, po zagrożenia związane z bezpieczeństwem pieszych. Słowem "Zero tolerancji” - mówi Arkadiusz Delekta z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji.
W czasie dwóch godzin policjanci wlepili 99 mandatów. Ukarali 74 kierowców, 22 pieszych oraz motocyklistę. Zatrzymali 13 dowodów rejestracyjnych za zły stan techniczny i za zbyt przyciemnione szyby. Udzielili tylko dwóch upomnień.
- To była pierwsza taka akcja w historii lubelskiej drogówki. Ale nie ostatnia. Co najmniej raz w miesiącu będziemy ją powtarzać - Delekta nie kryje zadowolenia z wyników przedsięwzięcia.