Dwa lata spędzi w więzieniu kierowca, który sportowym subaru zabił maturzystę na przejściu dla pieszych. Sądu nie przekonały tłumaczenia adwokata, że przybyły z USA kierowca nie wiedział, jak się jeździ w Polsce i na co stać jego samochód.
Tragedia rozegrała się w Lublinie, 22 maja 2004 roku, tuż przed północą. Maturzysta Rafał przechodził przez przejście na skrzyżowaniu Al. Racławickich i ul. Sowińskiego. Wtedy uderzyło w niego subaru impreza vrx pędzące w kierunku al. Warszawskiej. Chłopak nie miał szans. Zginął na miejscu. Samochód jechał minimum 80 km/h - o 20 więcej niż dopuszczalna prędkość w tym miejscu. Zatrzymał się dopiero ponad 100 metrów za przejściem.
Kierowcą okazał się 28-letni Bartosz F. z amerykańskim i polskim paszportem w kieszeni. Prawo jazdy zrobił rok wcześniej w USA. Tam mieszka na stałe. Po drogach za oceanem jeździł okazjonalnie. W Polsce w ogóle nie prowadził.
Jego obrońca usiłował przekonać sąd, że maturzysta prawdopodobnie przebiegał przez jezdnię i to nie na przejściu. Prosił o ułaskawienie kierowcy. Przypomniał, że jego klient nie wiedział, z jaką prędkością może jechać, jaką moc ma jego wóz i ile wynosi droga hamowania. Jednak sąd - opierając się na opinii biegłych - nie miał wątpliwości, że samochód potrącił ofiarę na pasach.
Prokurator chciał dla kierowcy półtora roku więzienia - sąd był bardziej surowy. Oprócz dwóch lat więzienia Bartosz F. dostał 4 lata zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych.
Wyrok nie jest prawomocny. •
NA DRODZE PŁONĘŁY ZNICZE
na Al. Racławickich, wstrząsnęły ludźmi. Po śmierci maturzysty ulicami Lublina przeszło 3 tys. osób w Marszu Milczenia. Wielu z nich było kolegami Rafała z XXIII LO. Przy przejściu, na którym zginął, płonęły znicze. Początkowo wiele osób podejrze- wało, że szaleniec, który zabił Rafała jest tuningowcem. W tamtym okresie młodzi ludzie w tzw. podrasowanych samochodach urządzali wyścigi w centrum Lublina.