11-latek z Jeleniej Góry zmarł w sobotę po tym, jak odurzał się dezodorantem. Na liście używek, po które sięgają dzieci, znajduje się coraz więcej zaskakujących produktów. Są tam nawet proszki do prania czy pieczenia.
Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że 11-letni chłopiec razem ze swoją 13-letnią kuzynką w jednym z pustostanów wdychali dezodorant. W pewnej chwili chłopiec wyszedł na ulicę i stracił przytomność. Mimo reanimacji, zmarł. Dziewczynka dochodzi do zdrowia w szpitalu.
– Wdychanie dezodorantów jest znane nie od dzisiaj. Niektórym daje odurzenie, ale takie substancje mogą być bardzo niebezpieczne ze względu na swój skład i prowadzić do śmierci – podkreśla dr n.med. Jarosław Szponar, kierownik oddziału toksykolgiczno-kardiologicznego szpitala wojewódzkiego przy al. Kraśnickiej w Lublinie.
– Cały czas hospitalizujemy pacjentów z powodu zatruć m.in. alkoholami niespożywczymi, grzybami, lekami, a także różnymi substancjami, których używa się w domu, np. środkami do dezynfekcji, płynami do czyszczenia, rozpuszczalnikami, farbami, a nawet proszkiem do prania czy proszkiem do pieczenia. Można tu wymienić całą gamę produktów – dodaje dr Szponar.
Do szpitala przy Kraśnickiej trafiają zarówno dorosłe osoby, jak i nastolatki. Nadal są przypadki zatruć dopalaczami. – Ten rynek cały czas jest żywy, więc ciągle pojawiają się nowe niebezpieczne substancje – mówi dr Szponar.
Z badania CBOS „Młodzież 2018” wynika, że zmniejsza się liczba nastolatków palących tradycyjne papierosy. Jednak coraz więcej sięga po e-papierosy. Co więcej, ich używanie nie wydaje się dzieciom czymś szkodliwym, a jest po prostu modą.
Najpopularniejszą substancją psychoaktywną wciąż jest alkohol. Aż 44 proc. ankietowanych uczniów przyznało, że w ciągu miesiąca upiło się przynajmniej raz. Nie mają jednak też problemu z dostępem do narkotyków. W żadnym z poprzednich badań tak wielu ankietowanych (49 proc.) nie przyznało, że wie, gdzie je kupić. Najczęściej sięgają po marihuanę i haszysz oraz leki uspokajające i nasenne.
– Z moich obserwacji wynika, że zagrożone są coraz młodsze dzieci – przyznaje dyrektorka jednej z lubelskich podstawówek, która w tym roku „przyłapała” już trzech swoich uczniów z e-papierosem. Najmłodszy był uczniem czwartej klasy.
– Uważam, że zwykle nie wynika to z chęci zaszkodzenia sobie, czy z chęci odurzenia. E-papieros jawi się jako symbol dorosłości. Dzieci oglądają filmy w internecie i same eksperymentują z tym, co tam widzą, czyli np. z dezodorantami. Stąd my, nauczyciele i rodzice, musimy powtarzać im, że takie na pozór bezpieczne zabawy mogą się skończyć tragicznie.