Ogromne pieniądze straciło lubelskie PKS pod rządami Ryszarda Jasińskiego – twierdzi powołany przez wojewodę zarządca komisaryczny firmy. Zawiadomił już o tym prokuraturę. W grę może wchodzić nawet kilka milionów złotych. Były dyrektor PKS jest zaskoczony nieprawidłowościami. – Od pani dowiaduję się, że sprawa trafiła do prokuratury – twierdzi Jasiński.
– Mam obowiązek reagować na wszystkie nieprawidłowości. Musiałem złożyć zawiadomienie do prokuratury. Ale do momentu wszczęcia postępowania, nie chcę podawać żadnych konkretnych danych – stwierdził Jacek Semczuk, zarządca komisaryczny lubelskiego PKS. Dziennik dotarł jednak do wstępnych ustaleń prawników. Okazało się, że dyrektor Jasiński wynajmował budynki należące do PKS za cenę rażąco niższą niż obowiązujące ceny rynkowe. Najemca, za metr kwadratowy dzierżawionej powierzchni, płacił firmie 10 zł. I wynajmował budynki kolejnej osobie. Ale za cenę kilkakrotnie wyższą niż sam płacił. Za metr kwadratowy brał nawet do 80 zł. Tym sposobem PKS traciło miesięcznie kilka tysięcy złotych. Na dzierżawę niektórych budynków umowę zawarto nawet na 15 lat! Ustaliliśmy również, że do już złożonego w prokuraturze zawiadomienia, dołączone będą kolejne zarzuty. Wiele wątpliwości budzi stan prawny własności na terenie PKS na Podzamczu. Ustalają to prawnicy.
– Trudno szacować, ile pieniędzy straciło przedsiębiorstwo – dodaje Semczuk. – Ale jestem przekonany, że gdyby było zarządzane prawidłowo, nie przynosiłoby strat. Tylko za ostatni rok PKS miało blisko milion złotych strat.
Jasiński odpiera zarzuty. – Według mnie, nie było żadnych nieprawidłowości w tym, co robiłem. Będę to wyjaśniać.
Co z PKS-em?
7 milionów złotych strat.