15 lat spędzi w więzieniu Krzysztof K. z okolic Wilkowa. Mężczyzna zakatował swojego kolegę, po czym półtora kilometra wlókł jego ciało za traktorem. Na koniec zakopał je w zagajniku. Wszystko dlatego, że ten obraził jego dziewczynę
– Oskarżony zadawał liczne i bardzo silne ciosy, nie licząc się ze skutkiem – uzasadniał wyrok sędzia Andrzej Klimkowski, z Sądu Okręgowego w Lublinie. – Było mu wszystko jedno, czy ciosy te doprowadzą do śmierci kolegi.
Badania wykazały, że 17-letni Patryk P. udusił się własną krwią. Do potężnego krwotoku doprowadziły m.in. kopnięcia w twarz z tzw. półobrotu. Podczas procesu Krzysztof K. przyznał, że bił w ten sposób.
Brutalne sceny rozegrały się w kwietniu ubiegłego roku. Krzysztof K. spotkał się z Patrykiem P. przed sklepem w Kępie Choteckiej. Kupili alkohol i pojechali napić się na pobliski przystanek autobusowy. Tam Patryk miał obrazić dziewczynę Krzysztofa. – Puściły mi nerwy. Dałem mu nogą z półobrotu w twarz. Potem jeszcze kilka razy pięściami – tłumaczył później w sądzie oskarżony.
Patryk P. miał obrażenia na całym ciele. Jeszcze żył, kiedy oprawca wlókł go do pobliskiego zagajnika. Krzysztof K. przywiązał nastolatka do traktora za pomocą paska do spodni. Ciągnął go tak przez ok. 1,5 km. – Patrzyłem czy się nie odczepił. Widziałem, jak mu głowa podskakuje – wspominał śledczym Krzysztof K.
Zabójca zakopał swoją ofiarę w zagajniku w pobliżu wałów przeciwpowodziowych. Zauważył go wtedy jeden z okolicznych mieszkańców. Widział leżącego na ziemi Patryka, ale nie zrobił nic - był przekonany, że dwaj pijani mężczyźni próbują wrócić do domu. Krzysztof K. zamaskował grób i pojechał do swojej dziewczyny.
Został zatrzymany parę dni później. Przyznał się policjantom do napaści i wskazał miejsce ukrycia zwłok. Później tłumaczył śledczym, że przypadkowo potrącił kolegę ciągnikiem, wpadł w panikę i dlatego zakopał ciało. Później twierdził, że Patryk jechał z nim, spadł z ciągnika i uderzył się w głowę. Sad nie dał wiary tym wyjaśnieniom. Nie podzielił również całkowicie stanowiska prokuratury. Śledczy dowodzili, że Krzysztof K. planował zbrodnię. Sąd nie znalazł jednak na to dowodów.
Śledczy domagali się skazania Krzysztofa K. na 25 lat więzienia. Ze względu na młody wiek i wyrażoną skruchę, sąd skazał go na 15 lat. Młody człowiek musi również zapłacić po 50 tys. zł rodzicom ofiary oraz po 10 tys. zł pozostałym dziewięciu krewnym.
Po ogłoszeniu rozstrzygnięcia Krzysztof K. prosił, by do czasu uprawomocnienia się wyroku zwolnić go z aresztu. – Chciałbym pobyć trochę z narzeczoną. Będę też pomagał rodzinie Patryka. Zrobię dla tej rodziny wszystko – prosił Krzysztof K. Sąd postanowił jednak, że mężczyzna pozostanie za kratami. Prokuratura nie zdecydowała jeszcze czy wniesie apelację.