Lubelskie miasteczko akademickie od środy jest oblężone przez chętnych do studiowania na największych uczelniach Lublina. Kandydaci mają tylko kilka dni na dostarczenie niezbędnych dokumentów na wybrane przez siebie wydziały. Chętni zjeżdżają się z całego regionu i robi się problem gdy chcą zaparkować. Przy gmachach KUL i UMCS na trawnikach, chodnikach, alejkach auto przy aucie. Straż Miejska tylko na takich czeka.
– Musiałem zaparkować, choć tu nie wolno, bo nie było nigdzie miejsca. Przecież uczelniane parkingi nie są przygotowane na taką liczbę samochodów – opowiada maturzysta z Łęcznej. – Ale to nie przemawia do Straży Miejskiej, bo za parkowanie w niedozwolonym miejscu natychmiast dostałem mandat. Takich przypadków było w środę i czwartek więcej.
– Prorektor Józef Fert zwrócił się w tej sprawie do wiceprezydenta Ryszarda Pasikowskiego – wyjaśnia Beata Górka, rzecznik KUL. – W ciągu tych kilku szczególnych dni w roku na miasteczko przyjadą setki maturzystów. Oni naprawdę nie mają gdzie zostawić samochodów. Karanie mandatami nie ma w tym wypadku żadnego sensu – dodaje. – Prezydent obiecał interwencję w Straży Miejskiej.
– Jesteśmy przede wszystkim od tego, żeby pilnować porządku w mieście i egzekwować przepisy – odpowiada Robert Gogola, rzecznik lubelskiej straży. – Ale w sytuacjach nadzwyczajnych, a z taką mamy do czynienia na miasteczku akademickim w tym tygodniu, możemy być nieco bardziej pobłażliwi. To oznacza, że osoby przyjeżdżające spoza Lublina i parkujące w okolicach uczelni częściej mogą się spodziewać ostrzeżenia niż mandatu. Przymykania oczu nie będzie za to dla tych, którzy parkują na terenach zielonych albo w sposób utrudniający ruch. – Apelujemy do wszystkich, którzy przyjeżdżają teraz na lubelskie uczelnie, żeby stosowali się do przepisów ruchu drogowego i parkowali samochody w sposób nie zagrażający innym – dodaje Gogola.