Prokurator wydał wczoraj Jerzemu K. zakaz wykonywania zawodu lekarza. Były już zastępca ordynatora chirurgii w szpitalu w Lubartowie pełnił dyżur po pijanemu. Jeden z jego pacjentów zmarł.
Jerzy K. przyszedł na przesłuchanie z adwokatem. Było krótkie. K. powiedział, że nie przyznaje się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Prokuratura wyśle teraz informację o nałożonym na niego zakazie do Okręgowej Izby Lekarskiej. Zawodu nie może wykonywać od momentu wyjścia z przesłuchania. Ma prawo zaskarżenia tej decyzji do sądu.
Na dyżurze Jerzego K. umarł 89-letni Kazimierz Moczarski z Łukówca. Starszy pan trafił do szpitala we wtorek po południu. Uskarżał się na duszności. Przyjął go Jerzy K., jedyny lekarz dyżurujący na oddziale chirurgii. Stan pacjenta pogarszał się z godziny na godzinę. Według relacji rodziny, lekarz chodził po korytarzu i pokrzykiwał na krewnych staruszka. Jerzy K. przeprowadził u chorego zabieg założenia drenu, wydawał jakieś polecenia pielęgniarkom. Pacjent umarł wieczorem.
Policję zawiadomił syn pana Kazimierza. Funkcjonariusz przebadał doktora alkomatem. Urządzenie pokazało ponad promil alkoholu. Chirurga zastąpił inny lekarz. Następnego dnia doktor stracił pracę.
Rodzina zmarłego wprost obwinia Jerzego K. o śmierć pacjenta. – Zlekceważył jego stan – mówi Ryszard Moczarski, syn zmarłego.
Czy rzeczywiście tak było, zbada prokuratura, która dysponuje już dokumentacją lekarską zmarłego. Wczoraj została przeprowadzona sekcja zwłok pacjenta pijanego lekarza. Wyniki nie są jeszcze znane. Na ich podstawie biegli ocenią, czy Jerzy K. nie popełnił błędu. Jeśli dojdą do takich wniosków, lekarzowi zostanie postawiony dodatkowy zarzut.
Już w tej chwili Jerzemu K. grozi do pięciu lat więzienia. W przeszłości miał już sprawę w sądzie za jazdę po pijanemu, ale wtedy został potraktowany bardzo łagodnie. Sprawa zakończyła się warunkowym umorzeniem.