Nie ma zgody. Nauczyciele z VII LO nie chcą przeprowadzki na ul. Biedronki. Taką operację planują urzędnicy.
- Prezydent nie zmienił zdania, że warto przenieść liceum z ul. Farbiarskiej na ul. Biedronki - mówi Iwona Blajerska, rzecznik prezydenta. - To grozi likwidacją naszej szkoły w ciągu dwóch, trzech lat - twierdzi Hanna Nowak, nauczycielka matematyki.
O utworzenie liceum na Czubach proszą mieszkańcy tej dzielnicy. Teraz najbliższy ogólniak mieści się przy ul. Rzeckiego na LSM. - Wcale nie jesteśmy przeciwni istnieniu szkoły na Czubach. Mieszkańcy prosili o to od ponad 20 lat. Dlaczego władze decydują się na to dopiero teraz, gdy jest niż demograficzny? - pyta Nowak. Ratusz uznał, że lepiej jest przenieść już istniejący ogólniak niż tworzyć nowy. - Przy obecnej liczbie uczniów nie ma takiej potrzeby - wyjaśnia Ewa Dumkiewicz-Sprawka, dyrektor Wydziału Oświaty i Wychowania w Urzędzie Miasta.
Nauczyciele z "siódemki” twierdzą, że nowa lokalizacja utrudni skompletowanie pierwszych klas w przyszłym roku szkolnym. - Czy my będziemy mieli chętnych do nauki u nas? - dopytuje się Elżbieta Mączka, nauczycielka geografii. - Przy przeniesieniu szkoły nabór spada o 60 proc. A odbudowa naboru jest możliwa dopiero po pięciu latach. Aż tyle ta szkoła w nowym miejscu nie przetrwa - stwierdza Nowak. I dodaje, że od czasu utworzenia Gimnazjum nr 8 liczba jego uczniów spadła o dwie trzecie.
- Na Czubach będziemy musieli prowadzić lekcje popołudniami, bo będzie za mało sal - mówi historyczka Donata Tobota.
Urzędnicy zaprzeczają. - Sal wystarczy, a poza tym w budynku przy Biedronki jest kilka pracowni komputerowych i dwie sale gimnastyczne. Są tam lepsze warunki, niż przy Farbiarskiej - dodaje Dumkiewicz-Sprawka.
Wkrótce ma dojść do kolejnego spotkania protestujących nauczycieli z prezydentem. Na przeprowadzkę musi się jeszcze zgodzić Rada Miasta i Kuratorium Oświaty.