Większość ludzi nie radzi sobie z wypełnianiem formularzy zasiłkowych. Pracownicy urzędów pracy muszą tłumaczyć i wyjaśniać zagubionym w gąszczu przepisów.
Chcesz dostawać 42 złote zasiłku rodzinnego miesięcznie? Nie masz wyjścia. Musisz wypełnić skomplikowane formularze, stać w kolejkach po zaświadczenia o dochodach i biegać za dodatkowymi „papierkami”
Nowy wniosek to potężny druk. Ma osiem stron formatu A4. Przed jego wypełnieniem trzeba przeczytać zawiłe „pouczenie” na temat kryteriów przyznawania zasiłku, które zajmuje trzy bite strony. Około 7 tys. bezrobotnych z Lublina, którym przysługuje „rodzinne” boryka się właśnie z tym ministerialnym kwitem. – Dziennie ok. 150 osób składa wnioski – mówi Dariusz Skibniewski, kierownik Działu Informacji, Ewidencji i Świadczeń lubelskiego MUP. – Robią dużo błędów. Natomiast na formularzu nie może być żadnych skreśleń. Dlatego pomocniczo wywiesiliśmy na tablicach wzory poprawnie wypełnionych druków.
Tadeuszowi Kołodziejowi w wypełnianiu wniosku pomagała wczoraj Iwona Pleszczyńska, pracownica MUP. – Opłaca się dla 40 złotych męczyć z taką biurokracją? – pytamy bezrobotnego. – A co zrobić – wzdycha ten. – Nie mam pracy. Zasiłek dla bezrobotnych skończył się. Żona nie pracuje. A dzieci mamy dwoje. Nawet się nie zastanawiam, tylko wypełniam formularz.
Ale formularz, to nie wszystko. Do niego trzeba dołączyć kilka zaświadczeń – o tym, że dziecko chodzi do szkoły, że ktoś ma grupę inwalidzką i wreszcie ten o dochodach, który przysparza ubiegającym się o „rodzinne” kolejnych kłopotów. Wydają go urzędy skarbowe, a w tych są kolejki.
– Cztery razy tam chodziłam – skarży się Anna Wilczyńska, która wczoraj w pośredniaku składała wniosek. – W końcu zdobyłam kwitek, że nie miałam dochodów w ubiegłym roku. Kolejki, papiery do wypełnienia. Koszmar. •