Rozpoczął się proces 32-latka z Lublina, który zaatakował byłego partnera swojej żony. Parę przyłapał w namiocie nad Zalewem Zemborzyckim. Jak się okazało, kobieta utrzymywała relacje z oboma mężczyznami.
– Nie przyznaję się do usiłowania zabójstwa. Nie miałem ze sobą żadnej broni – oświadczył przed sądem Przemysław J.
Zdaniem śledczych, mężczyzna chciał zabić byłego partnera swojej żony. Miał go zaatakować nożem i pałką.
Do awantury doszło w lipcu. Zamieszana w sprawę kobieta spędzała wtedy czas ze swoim wieloletnim partnerem i jego córką. Biwakowali nad Zalewem Zemborzyckim. Formalnie kobieta była już jednak żoną innego mężczyzny - Przemysława J.
Poznała go rok wcześniej w Lublinie. Związek tak dobrze się rozwijał, że po dwóch miesiącach para wzięła ślub. W kolejnych miesiącach między Przemysławem J., a jego małżonką działo się jednak coraz gorzej. Regularnie dochodziło do awantur. Kobieta miała również problemy z alkoholem. W domu pary interweniowała policja, a ona zaczęła ponownie spotykać z dawnym partnerem.
>>> Czytaj także: Myślała, że przejechała zwierzę, a to był człowiek leżący na jezdni
Przemysław J. podejrzewał żonę o romans. – Znikała co sobotę – przyznał w sądzie.
Tak też było w lipcu tego roku, kiedy pojechała nad Zalew Zemborzycki. Miała wyjść tylko na chwilę, ale nie wróciła do domu na noc. Przemysław J. dowiedział się, gdzie jest. Rano pojechał nad zalew. Zauważył namiot, z którego dobiegał głos jego żony.
Wszedł do środka i zaatakował leżącego z nią 33-latka. Z relacji kobiety wynika, że Przemysław J. miał nóż i drewniany kołek. Miał przykładać ostrze do szyi drugiego mężczyzny i bić go pałką po głowie. Kobieta próbowała wypchnąć męża z namiotu. W tym czasie 9-latka uciekła, by wezwać pomoc.
Napadnięty mężczyzna nie był w stanie dokładnie opisać przebiegu szarpaniny. Miał jednak ranę ucha i dłoni. Z akt sprawy wynika, że kiedy polała się krew napastnik wyszedł z namiotu i uciekł. Poszedł do mieszkania kolegi, gdzie niedługo po zdarzeniu zatrzymali go policjanci. Przemysław J. był wtedy pijany. W sądzie zapewniał, że napił się dopiero po awanturze.
Przemysław J. i jego małżonka są w trakcie rozwodu. Mężczyzna był już karany. Za usiłowanie zabójstwa grozi mu nawet dożywocie.