LUBLIN: Zablokowane drogi, ewakuowani mieszkańcy i pracownicy oraz korki - to efekt awarii na stacji paliw. Dzięki szybkiej akcji strażaków nie doszło do eksplozji
- Wyglądało strasznie - mówi Marek Jankowski, mieszkaniec bloku przy ul. Puławskiej 16. - Przechodziłem przez kładkę nad al. Sikorskiego, kiedy zobaczyłem ogromny pióropusz pary wodnej. Okazało się, że to gaz. Po chwili było go czuć w powietrzu. Już dawno tak się nie bałem. Wszędzie pełno policji i straży pożarnej.
Strażacy otrzymali zgłoszenie o 15.45. Na miejsce wyjechało siedem wozów bojowych. Policja zablokowała część al. Solidarności, ul. Puławską i al. Sikorskiego. Utworzyły się ogromne korki. Kierowcy próbowali wyjechać w kierunku Warszawy i Kraśnika bocznymi uliczkami, ale i one po kilkunastu minutach były zapchane.
Przyczyną paraliżu komunikacyjnego była groźnie wyglądająca awaria zbiornika z gazem na stacji paliw przy ul. Puławskiej. Stacja sąsiaduje z biurowcem Tezet Gazu i restauracją McDonalds.
- Puścił zawór bezpieczeństwa w zbiorniku - relacjonuje dyżurny Państwowej Straży Pożarnej. - Nie można było w jakikolwiek sposób go zaczopować. Jedyne co mogliśmy zrobić, to ograniczyć strefę zagrożenia wybuchem.
Strażacy użyli środków gaśniczych, tworząc tzw. kurtynę wodną. To miało zapobiec wybuchowi. Po godzinie niebezpieczeństwo minęło.
- Wyglądało groźnie, ale na szczęście udało się opanować sytuację - mówi st. kpt. Mirosław Hałas, komendant miejski Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie. - Zapewiam wszystkich okolicznych mieszkańców, że nie ma zagrożenia ekologicznego.
Jakie skutki mógłby wywołać wybuch? - To zależy od wielu czynników - mówi jeden ze strażaków. - Od kierunku i siły wiatru, ilości gazu itd. W tym przypadku z pewnością ucierpiałyby osoby i budynki znajdujące się w odległości od kilku do kilkunastu metrów od miejsca wybuchu.
Akcja strażaków zakończyła się przed godz. 19. Ale jeszcze godzinę później zmotoryzowani mieli kłopoty z poruszaniem się po pobliskich ulicach.