Rodzice niepełnosprawnej Oli, którzy mieszkają w bloku przy ulicy Kleeberga muszą codziennie wnosić ją do domu na rękach. Administracja osiedla XXX-lecia zlikwidowała podjazd dla wózków.
– A tam w ogóle był jakiś podjazd? – dziwi się pracownik administracji osiedla. Uważa, że skoro nie został na nowo wybudowany, to znaczy, że nie było takiej potrzeby. Nie udało nam się porozmawiać z kierownikiem administracji, który przebywał na zwolnieniu.
– To skandal – mówi Eugeniusz Ulewicz, dyrektor lubelskiego oddziału PFRON. – Jeśli był podjazd dla wózków, administracja powinna go odbudować. Nasze prawo mówi, że niepełnosprawni muszą mieć swobodny dostęp do budynków wielorodzinnych i obiektów użyteczności publicznej. Czasami nawet dopuszcza się odstępstwo od przepisów budowlanych, byleby nie zagrażało to bezpieczeństwu.
– Ola ma 8 lat. Urodziła się jako wcześniak, miała na główce wielkiego krwiaka – wspomina ze łzami w oczach Iwona Komsta, mama dziewczynki.
Mieszkają na 48 metrach w bloku przy Kleeberga. Jest ich w domu sześcioro: dziadkowie, rodzice i dwoje dzieci – w tym niepełnosprawna Ola. Dopóki była malutka, nie było problemu z prowadzeniem ćwiczeń, z rehabilitacją. Dzisiaj trudno znaleźć miejsce, żeby napompować piłkę do ćwiczeń czy ustawić pionizator. Ola sama nie siedzi i ma przykurcze, więc o chodzeniu na razie nie ma mowy. Trzeba codziennie jeździć z nią do ośrodka na ul. Poturzyńską, żeby dziewczynka mogła ćwiczyć.
– Wiele razy prosiłam urzędników o przydział większego mieszkania – mówi mama Oli. – Ale twierdzili, że nam się nie należy. Teraz jeszcze ten podjazd zlikwidowali.
Mają swoje prawa
(Z Karty Praw Osób Niepełnosprawnych)