Siedział w więzieniu do listopada ubiegłego roku. Za włamania.
Po wyjściu zza krat zdążył włamać się do 11 mieszkań. Zaliczył też "gościnne występy” w Niemczech. Wczoraj był przesłuchiwany w prokuraturze.
Seryjny włamywacz wpadł przez... telefon.
Komórka wysunęła mu się z kieszeni podczas włamania w Abramowicach. Policjanci znaleźli ją pod płotem.
- To był telefon na kartę pop - mówi nadkomisarz Janusz Wójtowicz, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. - Udało nam się dotrzeć do osób, do których dzwonił złodziej. Bez problemu trafiliśmy na trop przestępcy.
Został zatrzymany w Świdniku. Był u dziewczyny. Nie krył zaskoczenia. W mieszkaniu policjanci znaleźli część skradzionych w Niemczech rzeczy, m.in. 2 wieże stereo oraz telewizor. Policja poprzez Interpol ma ustalić ich właścicieli.
- Początkowo nie przyznawał się do żadnego włamania - dodaje rzecznik. - Potem podał nam adresy mieszkań, do których się włamywał.
Podczas wizji lokalnej wskazał dom, z którego ukradł m.in. biżuterię i komputer. Na dowód tego zdjął złoty łańcuszek z szyi. - Z tej chałupy go mam - powiedział zaskoczonym policjantom. - Możecie to sprawdzić.
Właścicielka rozpoznała skradzioną biżuterię.
25-latek przyznał się do 11 włamań, z czego 4 dokonał w Świdniku. W Lublinie kradł m.in. w dzielnicy Dziesiąta. Poszkodowani to mieszkańcy ul. Kossaka, Krańcowej i Kosmonautów. Brał wszystko, co można było sprzedać. Głównie biżuterię oraz sprzęt RTV. Do środka wchodził po uprzednim wyważaniu drzwi.