(Bartłomiej Żurawski)
Ratusz szuka nowego miejsca dla pętli autobusowej przy Zalewie Zemborzyckim. Bo to, co teraz dzieje się w rejonie ul. Żeglarskiej kierowcy określają jako wielki bałagan.
Pętla przy skrzyżowaniu ul. Nałkowskich z Żeglarską to trwająca od dawna prowizorka. Niewielki asfaltowy placyk nie jest w stanie pomieścić wszystkich pojazdów komunikacji miejskiej. Problem szczególnie widać w godzinach szczytu, kiedy na pętli stoi najwięcej autobusów. A także w weekendy, kiedy linie kursująca nad Zalew Zemborzycki obsługiwane są przez przegubowe mercedesy lub neoplany zajmujące znacznie więcej miejsca. Latem jest jeszcze gorzej, bo nad zalew dojeżdża więcej autobusów.
Efekt jest taki, że część autobusów zjeżdża na trawnik, część stoi przy Nałkowskich. – To naprawdę jest niebezpieczne, bo jezdnia w tym miejscu ma tylko dwa pasy. Jeśli jeden pas zajmuje stojący autobus kierowca nie widzi dobrze, czy z przeciwnej strony nie zbliża się inny pojazd, który jest "u siebie”. A wszystko dzieje się przy samym skrzyżowaniu – mówi pani Agnieszka, mieszkanka os. Nałkowskich.
Na pętlę narzeka także MPK. – Dla naszych kierowców jest uciążliwa zwłaszcza, jeśli zjedzie tu kilka autobusów. Wtedy robi się na prawdę ciasno – przyznaje Andrzej Satke, dyrektor ds. eksploatacji w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym.
Terenem, o którym mowa zarządza Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji. – MOSIR wyraża pełną aprobatę do tego pomysłu – stwierdza Mariusz Szmit, dyrektor ośrodka w piśmie do Zarządu Transportu Miejskiego, który wystąpił do niego w tej sprawie. – Teraz wszystko zależy od Urzędu Miasta – informuje Tomasz Siedlecki z ZTM.
Działka, na której mogłaby być zlokalizowana pętla została przez MOSiR wydzierżawiona innemu podmiotowi. Umowa dzierżawy wygaśnie z końcem września. Nie jest jednak pewne, czy po tej dacie uda się tu zrobić miejsce dla autobusów. – Rozważamy też inne propozycje, wynik tych analiz powinien być znany za kilka dni – mówi Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzecznik Ratusza.