Przed Sądem Okręgowym w Lublinie rozpoczął się proces Agnieszki R. Kobieta odpowiada za brutalne pobicie współlokatora. Mężczyzna miał zjeść cukierki, przeznaczone dla jej dzieci. Po dwóch miesiącach od pobicia zmarł w szpitalu.
W połowie marca ratownicy pogotowia znaleźli go w mieszkaniu. Zakrwawiony leżał w przedpokoju.
– Miał zmasakrowaną twarz – zeznał dzisiaj przed sądem jeden z policjantów, którzy interweniowali przy ul. Połanieckiej. – Z szafy w pokoju wyciągnąłem pijaną Agnieszkę R.
Kobieta przekonywała, że wraz z Andrzejem K. i Józefem W. piła spirytus. Brała również leki psychotropowe. Spała, a po przebudzeniu zobaczyła, że jej współlokator leży w kałuży krwi. Śledczym zeznała, że się przestraszyła i dlatego ukryła się w szafie. Przed sądem nie przyznała się do pobicia i odmówiła składania wyjaśnień.
Józef W. zmarł w szpitalu dwa miesiące po pobiciu. Nie był w stanie powiedzieć, kto go zaatakował. Według prokuratury zrobiła to Agnieszka R. Planowała odwiedzić swoje dzieci. Kupiła dla nich cukierki. Kiedy zauważyła, że słodycze zniknęły, rzuciła się na Józefa W. Biła go i kopała po głowie. Kobietę obciąża właściciel mieszkania.
– Tego dnia przyszła do nas mama Agnieszki R., żeby zrobić nam obiad. Później Józef W. poszedł po alkohol – wyjaśniał przed sądem Andrzej K. – Wypiłem parę kieliszków i poszedłem spać. Obudził mnie krzyk.
Andrzej K. miał wówczas wyjść do przedpokoju. Zobaczył swojego znajomego w kałuży krwi. Jak twierdzi. Agnieszka R. szarpała mężczyznę, krzycząc "zeżarłeś cukierki moich dzieci”. Z zeznań Andrzeja K. wynika, że ofiara miała kopnąć w głowę leżącego Józefa W. Jej matka chwilę później wyszła z mieszkania.
– Dałem Agnieszce R. telefon, żeby zadzwoniła po pogotowie – relacjonował Andrzej K. – Sam wziąłem mopa i zmywałem krew, żeby pies nie roznosił jej po mieszkaniu.
Z relacji Andrzeja K. wynika, że cukierki, które były powodem całej awantury kupiła matka Agnieszki R. Słodyczy nikt nie zjadł.
– Wcześniej leżały na lodówce. Potem ktoś je przełożył do szafki, więc Agnieszce R. mogło się coś przywidzieć – przyznał Andrzej K.
Śledczy oskarżyli kobietę o pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Grozi jej do 12 lat więzienia.