Paweł Gilowski nie jest już prezesem Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Lublinie. Zastąpił go jego dotychczasowy zastępca, Grzegorz Grzywaczewski.
Działające w 16 polskich miastach wojewódzkie fundusze to instytucje zajmujące się działaniami na rzecz środowiska, związanymi głównie z wykorzystywaniem funduszy zewnętrznych na ten cel. Dzielą unijne miliony na wymianę starych pieców czy montaż paneli słonecznych, realizują też rządowe programy ekologiczne, jak Czyste Powietrze czy Moja Woda.
Formalnie podlegają sejmikom województw, ale od 2017 roku kontrolę nad nimi sprawuje państwo. Od początku 2018 roku prezesem lubelskiego funduszu był Paweł Gilowski, syn nieżyjącej wicepremier w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego Zyty Gilowskiej. Był, bo w poniedziałek został odwołany ze stanowiska.
Jak poinformował rzecznik WFOŚiGW w Lublinie Marek Wieczerzak, decyzję o odwołaniu podjął zarząd województwa na wniosek rady nadzorczej tej instytucji. Dzień później funkcję powierzono Grzegorzowi Grzywaczewskiemu. To dotychczasowy zastępca Gilowskiego i wykładowca Uniwersytetu Przyrodniczego, profesor tej uczelni.
Zapytaliśmy o powody zmiany. – Nie udzielamy informacji – odpowiada Wieczerzak i odsyła do rady nadzorczej. – Decyzja była wynikiem kontroli przeprowadzonej przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Wszyscy głosowali jednogłośnie – mówi krótko Leszek Kowalczyk, wiceprzewodniczący Rady Nadzorczej WFOŚiGW. Zaznaczmy, że w pięcioosobowej radzie zasiada dwoje przedstawicieli resortu, a po jednym reprezentancie mają w niej Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, marszałek województwa i wojewoda lubelski. W głosowaniu uczestniczyło czworo członków rady, jeden był nieobecny z powodu choroby.
Jak ustaliliśmy, ministerstwo zleciło przeprowadzenie audytu w instytucji. Według naszych informacji, jednym z powodów odwołania dotychczasowego prezesa były wyniki finansowe jednostki. Jak pisaliśmy niedawno, ubiegły rok lubelski fundusz zamknął ze stratą ponad 5 mln zł.
- Nie znam uzasadnienia tej decyzji, zresztą przepisy tego nie wymagają. Ale jestem ciekaw powodów mojego odwołania i będę wyjaśniał sprawę w Warszawie. Chcę wiedzieć, jakie były zastrzeżenia do mojej pracy – komentuje Paweł Gilowski. I dodaje, że jego zdaniem nie chodziło o ujemny bilans. - Był on spowodowany ubytkiem przychodów na rzecz spółki Wody Polskie. Strata była ujęta w planie finansowym i w rzeczywistości miała być trzykrotnie wyższa.
Paweł Gilowski przez miesiąc od odwołania pozostanie pracownikiem WFOŚiGW, bez obowiązku świadczenia pracy. Otrzyma też odprawę w wysokości trzech miesięcznych pensji.