Pięćdziesięciu tysięcy złotych domaga się mieszkanka Lublina
od firmy „Perła” Browary Lubelskie. – Kupiona przeze mnie butelka piwa nagle wybuchła. Dotkliwie poraniła mi nogę – twierdzi kobieta.
Rankiem 18 lipca tego roku mieszkanka Lublina zrobiła w delikatesach zakupy. Kupiła m.in. dwie półlitrowe butelki piwa Perła. Przyniosła je do domu i postawiła na podłodze w spiżarni. Piwo miało termin ważności do października tego roku.
Tego samego dnia tuż po godz. 13 Krystyna E. weszła do spiżarni. – Szłam po butelkę octu – opowiada. – Właśnie przechodziłam obok butelek z piwem. Jedna z nich nagle wybuchła. Szkła poleciały do góry, odbiły się od sufitu i spadły na mnie. Miałam pełno szkła i piwa na głowie.
Część szklanych odłamków spadła na prawą nogę.
– Krew nagle buchnęła. Chciałam postawić nogę na podłodze, ale już nie mogłam – mówi. – Na szczęcie miałam okulary i szkło nie poraniło mi oczu.
Kobieta była wówczas sama w domu. Przez kilkanaście metrów czołgała się do pomieszczenia, w którym usłyszał ją pracownik firmy wynajmującej sąsiedni lokal. Zatamował krew i wezwał pogotowie.
W szpitalu okazało się, że rana jest bardzo poważna. Krystyna E. miała przeciętych kilka ścięgien. – Myślałam, że zszyją ranę i zaraz wrócę do domu. A tu się okazało, że nie mogę ruszać palcami – mówi. – Zabieg trwał trzy godziny. Potem przez osiem tygodni miałam nogę w gipsie. Było lato, noga puchła, wzięłam 30 zastrzyków.
Krystyna E. skutki wypadku odczuwa do dzisiaj. Czeka ją rehabilitacja. – W części stopy nie mam czucia. Lekarz mówi, że może pomóc tylko operacja w Warszawie. Ale i tak noga nie będzie taka jak dawniej – dodaje kobieta. – Jak chodzę to zaczepiam palcem o podłogę.
Zawiadomiła o wypadku producenta piwa, który przysłał nawet do niej swoich przedstawicieli. Strony nie doszły jednak do porozumienia. Potem Krystyna E. wystąpiła o odszkodowanie na piśmie, a następnie skierowała pozew do Sądu Okręgowego w Lublinie. Domaga się 3 tys. zł odszkodowania za koszty leczenia oraz 47 tys. zł zadośćuczynienia za poniesione krzywdy.