Mogą pojawić się już w maju. Obserwowałyby Stare Miasto, Krakowskie Przedmieście, plac Litewski, Lubartowską i Świętoduską. Pod warunkiem, że za kamery zapłacą sponsorzy. Miasto nie przewidziało pieniędzy na ten cel.
Fundacja poprosiła o pomoc wiceprezydenta Zbigniewa Wojciechowskiego, który poparł projekt. Zaapelowała także do pobliskich firm o niezbędne fundusze. Trzeba będzie uzbierać 200–400 tys. zł.
– Liczymy na odzew. Wiele firm, mających siedziby w centrum, na to stać. Ustaliliśmy termin pierwszego spotkania w tej sprawie – dodaje A. Gumienniczek.
– To nie jest do końca w porządku, że miasto przerzuca cały koszt na nas – mówi Jerzy Kowalski, prowadzący sklep przy Krakowskim Przedmieściu. – Dostałem ulotkę, w której proponuje się zrzutkę (tysiąc zł od małych firm, do 20 tys. zł od dużych) na założenie kamer w centrum. Tymczasem płacimy podatki i liczymy na pomoc miasta, także w sprawie bezpieczeństwa. Z trudem zarabiamy np. na wygórowany czynsz. To są ogromne kwoty. Będzie jeszcze gorzej, gdy się ociepli, a wejścia naszych sklepów znów zostaną zasłonięte piwnym ogródkami. To odstrasza naszych klientów.
Kamerami zainstalowanymi na własny koszt posługują się dbające o swoje bezpieczeństwo banki (np. BGŻ) i inne instytucje. Od trzech lat dwie kamery obserwują okolice ratusza. Takie urządzenia zamontowane są także na głównych skrzyżowaniach w centrum miasta (al. Tysiąclecia, Chopina, Lipowa). Działają z powodzeniem w Radomiu, Chełmie, Biłgoraju i ostatnio w Świdniku. Jednak tam instalowano je przy pomocy albo całkowicie na koszt gminnej kasy, rezerwując wcześniej pieniądze w budżecie.
– Mam nadzieję, że podobnie będzie i u nas – mówi wiceprezydent Zbigniew Wojciechowski, inicjator instalowania kamer w Lublinie. – Dopiero wysłaliśmy do przedsiębiorców zaproszenia do uczestnictwa w tym przedsięwzięciu. Wkrótce będziemy o tym rozmawiać. Jeśli znajdziemy poparcie, będziemy mieli podstawę, aby wystąpić do radnych z prośbą o dofinansowanie.