Już 2 stycznia mają wejść w życie kolejne zmiany w rozkładach jazdy. Zarząd Transportu Miejskiego informuje w swym komunikacie o „korektach godzin odjazdów”, ale w praktyce będą one oznaczać wykreślenie części kursów z okrojonego już rozkładu.
Zapowiadane przez ZTM „korekty godzin odjazdu” mają dotyczyć rozkładów oznaczonych w tabelach jako „dzień powszedni specjalny”. Za tą nazwą kryje się odchudzona wersja „zwykłych” rozkładów, w których wiele linii wciąż nie powróciło do częstotliwości kursowania, jaka obowiązywała przed ogłoszeniem epidemii. Tabele będą ważne do 5 stycznia włącznie.
ZTM ogłosił wczoraj, że zmiany wejdą w życie dzień po Nowym Roku. – Od 2 stycznia 2023 r. zmienią się godziny odjazdów linii nr 3, 7, 15, 17, 31, 42, 70, 73 i 155 w dniu powszednim specjalnym – przekazała mediom Monika Fisz, rzeczniczka Zarządu Transportu Miejskiego.
Nowe rozkłady są już dostępne w Internecie. Porównując je z obecnymi szybko zauważyliśmy, że na części linii będzie mniej kursów. Na przykład na linii 3 odstępy miedzy kursami w porze „międzyszczytowej” wzrosną z 40 do 50 minut. Mniej kursów będzie także na liniach 17 czy 31.
>>Będzie jeszcze większy tłok w autobusach<<
Największe cięcia dotyczą linii 70, która obecnie w swój ostatni kurs w dni powszednie wyjeżdża po godz. 22, a wskutek cięć ostatni kurs będzie się rozpoczynał przed godz. 19. Znacząco okrojono też linię 73.
Ale nawet, gdy po lekturze rozkładu pytamy o szczegóły cięć, ZTM unika nazywania ich likwidacją bądź zawieszeniem kursów, konsekwentnie nazywając to „korektą” oraz „zabiegiem optymalizacji podaży”.
– Wszystkie wdrażane korekty były analizowane pod kątem napełnienia pojazdów i dotyczą pojedynczych kursów na wybranych liniach poza godzinami szczytu, gdzie obłożenie było najmniejsze – tłumaczy Fisz. – Dla przykładu na niektórych kursach linii nr 70 i 73 jechała jedna osoba, stąd konieczny był zabieg optymalizacji podaży.
W nadchodzących tygodniach pasażerowie muszą się spodziewać większego niż zwykle zapełnienia autobusów, bo z ulic znikną przegubowce firmy Irex-1, której umowa z miastem wygasa z końcem roku, a ZTM nie wybrał nowego przewoźnika. Przetarg, w którym do zdobycia był czteroletni kontrakt na wożenie pasażerów po Lublinie dwunastoma przegubowcami, został unieważniony przez miasto, bo najtańsza oferta miała cenę 30,8 mln zł, tymczasem ZTM miał do wydania 26,7 mln zł.
Co zrobi miasto, by zapewnić wystarczającą liczbę miejsc w pojazdach? – Trwają prace analityczne – odpowiada nam rzeczniczka ZTM. – Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest ponowne rozpisanie przetargu w części dotyczącej usług świadczonych pojazdami przegubowymi. Do tego czasu będziemy bazować na potencjale spółki MPK Lublin.