– To nie jest dobry czas na świętowanie – uważają radni z klubu PiS i wnioskują, by burmistrz odwołał Dni Łukowa. Ale władze miasta podpisały już umowy.
Imprezę oficjalnie zapowiedziano tydzień temu. Trzydniowe (27–29 maja) święto powraca po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią. Tegorocznymi gwiazdami mają być m.in. Cleo, Baranovski czy Martin Lange. Ale radni miejscy z klubu PiS uważają, że obecny czas nie sprzyja takim wydarzeniom.
– Mamy wojnę w Ukrainie, wciąż jeszcze jest pandemia. Poza tym budżet Łukowa nie jest wielki, niejednokrotnie brakuje na inwestycje – zauważa Artur Gałach, szef klubu PiS w radzie. – Zamiast przeznaczać na rozrywkę, te pieniądze możemy przekazać naszemu partnerowi w Ukrainie, miejscowości Baranówka– proponują radni prawicy.
W piśmie do burmistrza pojawiła się propozycja kupna karetki dla ukraińskiego samorządu.
Jednak władze Łukowa odpowiadają, że jest już za późno by odwołać imprezę. A powodów jest kilka. – Organizacja jest już zaawansowana, doszło do podpisania pierwszych umów – podkreśla burmistrz Piotr Płudowski.
Poza tym w jego ocenie, mieszkańcy takiego święta oczekują po dwuletniej przerwie. – Mimo działań wojennych w sąsiednim kraju, życie w naszej ojczyźnie powinno toczyć się normalnie. Jestem przekonany, że takiej normalności oczekują mieszkańcy – stwierdza burmistrz.
Zapewnia też, że miastu nie są obojętne losy partnerskiej Baranówki, o czym świadczą przeprowadzane zbiórki i transport darów na Ukrainę. – Rozważam zorganizowanie podczas Dni Łukowa zbiórki na określony cel, który wcześniej byłby uzgodniony z władzami samorządowymi Baranówki – deklaruje Płudowski. I zachęca radnych PiS do aktywnej pomocy przy tej akcji.
Wstępny koszt imprezy to ok. 160 tys. zł. Ale samorząd ze swojej kasy wydaje ok. 50 tys. zł. Reszta ma pochodzić głównie od sponsorów.