Nastolatek dał też pojeździć koledze. Skończyło się na tym, że chłopaka musiała odszukać policja.
Łuków, środa, kilka minut po godzinie 20. Wtedy właśnie dzielnicowy otrzymał wiadomość, że doszło do kolizji drogowej.
– 18-latek z audi mówił policjantowi, że „białe” auto z kolorowymi napisami, po zdarzeniu nie zatrzymując odjechało w kierunku centrum miasta – opisuje sytuację policja. – Dzielnicowy od razu skojarzył, że może to być pojazd z mobilnej wypożyczalni i że przed chwilą widział opisywany samochód – dodaje.
Auto udało się odnaleźć na osiedlowej uliczce. Było uszkodzone, a przy samochodzie stali dwaj nastolatkowie, którzy powiedzieli dzielnicowemu, że autem kierował ich kolega, który uciekł już do domu.
– Ustalając okoliczności zdarzenia, policjant dowiedział się, że jeden z nich, zabrał z domu prawo jazdy swojego starszego brata. 15-latek wykorzystując dokument „zdalnie wypożyczył” samochód marki Toyota i razem z kolegami jeździł ulicami miasta. W międzyczasie „dał pojeździć” wypożyczonym autem swojemu, również 15-letniemu, koledze. I to właśnie on, wyjeżdżając z drogi podporządkowanej, uderzył w samochód marki Audi – relacjonują funkcjonariusze.
Dodatkowo ustalono, że nastolatek uciekając z miejsca zdarzenia przejechał „na czerwonym świetle” przez pobliskie skrzyżowanie.
Policja 15-latka zastała w domu. Przy swojej mamie mówił mundurowym, że razem z kolegami jeździli wypożyczonym samochodem ulicami Łukowa, że kierując osobówką zderzył się na skrzyżowaniu z innym pojazdem. Chłopiec mówił, że uciekł z miejsca zdarzenia, gdyż bał się konsekwencji jakie mogą go spotkać.