Mieszkańców zdziwiła wycinka drzew przed łukowską kolegiatą na placu Narutowicza. Urzędnicy tłumaczą, że trzeba było je usunąć ze względów bezpieczeństwa.
Najpierw z placu Narutowicza zniknęły cztery świerki posadzone tu w 2000 roku, a później dwie lipy.
– Tak się nie robi! Nie możemy dopuścić do betonozy – alarmuje nas jeden z mieszkańców. I pyta, czy w to miejsce pojawią się nowe nasadzenia.
Przypomnijmy: w styczniu wichura powaliła krzyż misyjny przed łukowską kolegiatą. Nikomu nic się nie stało, a parafia zamierza postawić tu nowy krzyż.
Burmistrz tłumaczy, że wycinka drzew wynika z kontroli zabezpieczeń przeciwpożarowych. – Chodzi o ustalenie i poprowadzenie drogi przeciwpożarowej przed budynkiem – mówi burmistrz Piotr Płudowski. Drzewa znajdowały się w pasie, który straż pożarna wyznaczyła pod drogę przeciwpożarową.
– To nie jest nasz wymysł. Zgodę na wycinkę wydał też konserwator zabytków – stwierdza Płudowski. Jednocześnie uspokaja mieszkańców, że rokrocznie miasto więcej sadzi, niż wycina. – W ubiegłym roku w mieście pojawiło się ponad 300 nowych nasadzeń. Z mojej inicjatywy udało się m.in. częściowo rozbetonować plac Wolności i Solidarności i posadzić tam 8 pięknych, dorodnych lip.
200 nowych nasadzeń pojawiło się też nad zalewem Zimna Woda. Drzewa posadzono też przy ulicach Prusa, Pana Tadeusza, Laskowskiego czy Parkowej. – W tym roku również planujemy sadzić, ale w okresie jesiennym – zapowiada Płudowski.