Łuków ma problem z węglem, który miał być sprzedawany mieszkańcom po preferencyjnych cenach. Ponad 140 ton surowca wciąż zalega na składzie.
Samorząd miał w sumie 676 ton. – Ale zostało nam 140 ton węgla i mamy ogromny problem ze sprzedażą– przyznaje Mateusz Popławski, zastępca burmistrza Łukowa.
– Mamy obowiązek sprzedaży po 1,5 tys. zł za tonę i chętnych raczej nie znajdziemy, bo obecnie na rynku można nabyć ten surowiec w cenie po 1 tys. zł – zwraca uwagę Popławski. Urzędnicy zastanawiają się teraz, co z tym zrobić. – Na początku roku przygotujemy propozycję jakiejś formy pomocy dla potrzebujących– zapowiada zastępca burmistrza.
Radny Robert Dołęga ma pewien pomysł. – Czy możemy ten węgiel przekazać do naszego PEC–u? – zastanawia się.
Sprawa nie jest jednak taka prosta. – To byłoby niegospodarnością. To tak jakbym podarował użytkownikowi diesla kanister etyliny. My w PEC–u nie palimy takim asortymentem węgla – podkreśla burmistrz Piotr Płudowski. – To byłaby ostateczność, gdybyśmy nie mieli co z tym węglem zrobić– dodaje jeszcze burmistrz.
Taka odpowiedź zdziwiła radnego. – Nie zrobił pan w ten sposób dobrej reklamy dla potencjalnych chętnych – uważa Dołęga.
– To pełnowartościowy węgiel, ale ma inne parametry, jeśli chodzi o kaloryczność. Podobno przybył do nas aż z Kolumbii– zaznacza burmistrz.
Dotychczas, samorząd sprzedał 530 ton tego surowca. Pozostałe 146 ton zalega na placu PEC.
W ubiegłym roku, rząd na problem z dostępnością i ceną węgla opowiedział dodatkiem węglowym i uruchomieniem sprzedaży interwencyjnej, którą miały prowadzić samorządy. Węgiel importowały spółki Skarbu Państwa i sprzedawały go gminom, które z kolei zamawiały na podstawie wniosków złożonych przez mieszkańców.
Obecnie, ceny wahają się od 1100 do 1300 zł za tonę. Surowiec dostępny też jest na prywatnych składach albo bezpośrednio w niektórych kopalniach.