Sąd odrzucił wnioski policji o ukaranie Michała Matejka z Łukowa, który otworzył swoją restaurację w czasie pandemii, pomimo obowiązujących wówczas rządowych obostrzeń. Ale właściciel lokalu walczy jeszcze z sanepidem. Inni restauratorzy z Lubelszczyzny też odwołują się od nałożonych kar.
– To jest jakieś światełko w tunelu, że sprawiedliwość istnieje – cieszy się Matejek. Właściciel pomimo rządowych obostrzeń obejmujących również branżę gastronomiczną, pod koniec stycznia otworzył swoją restaurację Warka. – Postawiliśmy wszystko na jedną kartę, otwieramy się lub bankrutujemy – tłumaczył nam wówczas.
Jednak, już w dniu otwarcia Warkę skontrolowała policja, która skierowała do sądu cztery wnioski o ukaranie Matejka. – W przedmiotowej sprawie zapadł wyrok uniewinniający– informuje Beata Pucyk z Sądu Rejonowego w Łukowie. Kosztami postępowania obciążono Skarb Państwa.– W czasie rozprawy, sąd przesłuchiwał świadków. Pytał ile osób było w lokalu, czy był płyn do dezynfekcji, maseczki– relacjonuje właściciel Warki. Uzasadnienie sądu było długie. Matejek czeka teraz na pisemną wersję.
– To jest jakieś światełko w tunelu, ale przed nami jeszcze walka z sanepidem– nie ukrywa restaurator. Ten nałożył na niego trzy kary po 10 tys. zł. Ale właściciel odwołał się od tej decyzji. – Nie uiściliśmy tej kwoty, bo jesteśmy niewinni. A płacenie byłoby przyznaniem się do winy. Taka jest linia naszej obrony–podkreśla Matejek.
Rzecznik Lubelskiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego nie podaje szczegółów. – wpłynęło do nas odwołanie od decyzji. Ale z uwagi na fakt iż, postępowanie administracyjne jest postępowaniem jawnym tylko dla stron, organ nie ma możliwości udzielenia odpowiedzi – podkreśla rzeczniczka Katarzyna Wnuk. W piśmie do Matejka, sanepid wskazał, że kara została wymierzona za „niestosowanie się do rządowych restrykcji i sprowadzenie zagrożenia dla życia i zdrowia”.
Podobne pismo dostali właściciele restauracji Central Park Bistro w Puławach.– Sanepid nałożył na nas dwie kary, jedna to 10 tys. zł, a druga 12,5 tys. zł. Złożyliśmy odwołania– przyznaje menedżer Mateusz Okomski. Lokal został otwarty dla klientów na początku lutego i od tamtej pory, mimo kolejnych kontroli, działał w tradycyjny sposób.– Sanepid za pośrednictwem komornika zabrał już z naszego konta 10 tys. zł z odsetkami, wyszło 12 tys. zł. Po czym, wyższa instancja, czyli sanepid wojewódzki wydał decyzję, że wstrzymuje rygor natychmiastowej wykonalności wobec pierwszej kary. Dlatego wystąpiliśmy, aby zwrócono nam, to co zabrał komornik. Na odpowiedź czekamy–zaznacza Okomski.
Poza tym, menedżera chce ukarać policja. – Do sądu skierowała wniosek o ukaranie mnie za łamanie obostrzeń. Mam rozprawę w lipcu– dodaje. Jednak, jego prawniczka skierowała do sądu wniosek o umorzenie tej sprawy.– Aby nie narażać podatników na koszty sądowe– tłumaczy Okomski. Z kolei, bialski sanepid w ubiegłym roku przeprowadził 220 kontroli u przedsiębiorców sprawdzając przestrzeganie obostrzeń. Ale inspektorzy nie nałożyli żadnych kar czy decyzji administracyjnych na biznesmenów.
Od decyzji sanepidu, który nałożył 10 tys. zł kary, odwołał się też właściciel cukierni Kawałeczek w Lublinie. Na początku, Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Lublinie stwierdził, że właściciel prowadził działalność pomimo wprowadzonego reżimu. Ale przedsiębiorca tłumaczył, że nie prowadził kawiarni, a jedynie wynajmował stolik do pracy. osobom, które dokonały zakupu na wynos.
Następnie, złożył odwołanie do drugiej instancji, czyli Lubelskiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego. I ten pod koniec kwietnia ze skutkiem natychmiastowym wstrzymał wykonywanie kary.