Dla nas to banalne czynności: kończymy zmywać naczynia, wyjmujemy korek z odpływu wanny, uruchamiamy spłuczkę. A zastanawialiście się kiedyś, co się dzieje później? Sprawdziliśmy za Was. Witajcie w oczyszczalni ścieków na Hajdowie.
7
godzin zajmuje ściekom podróż do oczyszczalni z najdalszego zakątka miejskiej sieci kanalizacyjnej, czyli z domów przy ul. Grzybowej nad Zalewem Zemborzyckim. Ci, którzy spacerowali wokół zalewu zapewne kojarzą namalowanego na ścianie Edwarda Nożycorękiego. Grzybowa to właśnie tu. Ścieki płynące stąd do oczyszczalni na Hajdowie mają do pokonania aż 20 km kanalizacji. Cała sieć ma ponad...
860
kilometrów długości. Gdyby ją wyprostować sięgałaby niemal do Sztokholmu. Mówimy oczywiście o kanalizacji na terenie samego Lublina, tymczasem do oczyszczalni spływają też ścieki z Wólki, gminy Niemce, Świdnika, Głuska, czy Konopnicy. W taki sposób oczyszczalnia obsługuje aż...
374 000
mieszkańców aglomeracji. Część z nich wysyła tu nieczystości „samochodem z trąbą”, który oficjalnie nazywa się wozem asenizacyjnym. Większość korzysta jednak z dobrodziejstw sieci kanalizacyjnej. Lublin ma się tutaj czym chwalić, ponieważ...
98,92
proc. mieszkańców miasta podłączonych jest do kanalizacji. Ta, którą mamy w pagórkowatym Lublinie, działa na zasadzie grawitacji. Ścieki spływają coraz niżej i niżej, z cieńszych rur do tych grubszych i grubszych, aż wpadają do tej ostatniej, największej, która ma...
2,5
metra średnicy i kończy się właśnie na Hajdowie. Dałoby się w niej nawet jeździć samochodem, gdyby nie ścieki... Bardzo dużo ścieków.
60 650 000
litrów nieczystości. Taka jest średnia dobowa dostawa do oczyszczalni. Prawie 61 milionów litrów. Czyli 61 tys. metrów sześciennych.
Oczywiście nie jest tak, że ścieki płyną stałym, równym strumieniem.
– W soboty i niedziele jest ich mniej – mówi Elżbieta Kurek, główny technolog na Hajdowie. – A także w lecie, kiedy są ferie, święta, wakacje.
Różnice wyraźnie widać także w ciągu dnia. I to regularnie. Najmniej, jedynie...
800
metrów sześciennych na godzinę trafia do Hajdowa wczesnym rankiem, między godz. 4 a 7. Po południu zaczyna szumieć jakby głośniej, bo wtedy w ciągu godziny z grubej rury wypływa...
3 500
metrów sześciennych. Oczyszczalnia może przyjąć dwukrotnie więcej ścieków niż odbiera. Gdyby dopływ okazał się nagle zbyt duży, można na kilka godzin zatrzymać je w kanalizacji. Najczarniejszy scenariusz to przepompowanie nadmiaru do rzeki bez oczyszczenia. Ponoć nigdy nie było to konieczne.
Cała wędrówka ścieków przez oczyszczalnię trwa mniej więcej...
24
godziny. Najpierw przechodzą przez kraty wyłapujące największe elementy, jak choćby szmaty albo folię. Potem nieczystości trafiają do pomp tłoczących je wyżej, by miały skąd spływać w dół do kolejnych urządzeń. Pierwsze z nich wyłapuje piach, zaraz za nim są...
2
osadniki wstępne. Każdy wygląda wielki zegar z jedną wskazówką. W rzeczywistości obracająca się wolno „wskazówka” zgarnia osad w dół betonowego leja.
Reszta płynie dalej, w czułe objęcia bakterii, orzęsków i innych żyjątek.
Pierwsze przechwytują fosfor, wbudowując go w swe organizmy. Inne zajmują się azotem, a o ich dobre samopoczucie dba zespół dmuchaw tłoczących im powietrze do „jadalni”.
Przetrawiony przez bakterie płyn trafia do innych zbiorników, gdzie wychwytywany jest osad, zaś woda wyglądająca nawet lepiej od tej z Bystrzycy trafia właśnie do rzeki.
Na tym można by skończyć, gdyby nie...
37
stopni Celsjusza. Taka temperatura panuje w komorach, do których trafia zebrany wcześniej osad. Tutaj ekipa bakterii żywi się do syta, a skutkiem tej fermentacji jest biogaz, który trafia do dwóch kulistych zbiorników o pojemności
3 460
m sześć. każdy. Biogaz używany jest do produkcji energii cieplnej i prądu. Pozwala to w pełni pokryć zapotrzebowanie oczyszczalni na energię cieplną i w 44,4 proc. na elektryczną.
Gazu jest nadspodziewanie dużo. - Z jednego metra sześciennego ścieków powstaje około
0,25
metra sześciennego biogazu - informuje Magdalena Bożko, rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Czyli z litra ścieków wychodzi ćwierć litra gazu. A przeliczając ćwierć litra na zapalniczki... faktycznie, jest o czym rozmyślać w toalecie.
Osad, z którego bakterie nie wycisną już więcej gazu, jest odfiltrowywany i suszony. - Używany jest do produkcji nawozów i ulepszaczy gleby - mówi Andrzej Pecio, dyrektor oczyszczalni ścieków na Hajdowie. Zatrudnione są tu
144
osoby.