Lubelska sieć kanalizacyjna ma 800 km długości. Każda kolejna rura musi leżeć niżej od poprzedniej. Właśnie tak działa lubelska kanalizacja: oparta jest na prawie grawitacji.
Główny kolektor prowadzący ścieki do najniższego punktu w mieście znajduje się w oczyszczalni ścieków "Hajdów”. Średnica tej rury jest zaledwie o 20 cm mniejsza od wysokości przeciętnego mieszkania w lubelskim bloku. Spokojnie można by nią spacerować. Gdyby nie ta zawartość...
Mieszkańcy równoważni
Co płynie w rurach? Odchody, resztki żywności, fusy z herbaty, woda z kąpieli, prania i mycia naczyń. Takie rzeczy trafiają do kanalizacji z gospodarstw domowych. Fachowcy nazywają to ściekami bytowymi.
Ale najgorsze są ścieki przemysłowe. Za ich sprawą Lublin ma... 600 tysięcy mieszkańców. Tak twierdzą w wodociągach. - Mówimy o tzw. mieszkańcach równoważnych. Chodzi o zawartość ścieków. Bo np. litr ścieków z drożdżowni jest równoważny kilku litrom zwykłych "domowych” nieczystości - wyjaśnia Ireneusz Pilipczuk z Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Lublinie. Stąd, po dokładnych obliczeniach tego, co w rurach płynie, wychodzi nam te 150 tys. mieszkańców więcej.
Najbardziej uciążliwe dla środowiska są nieczystości płynące z zakładów przemysłu spożywczego i chemicznego. Niektóre ścieki są tak szkodliwe, że MPWiK nie przyjmuje ich do sieci. Wtedy zakład musi korzystać z tzw. podczyszczalni, która wychwytują metale ciężkie i inne, najgrożniejsze substancje.
Budynek krat
Z wielkiej rury w Hajdowie ścieki trafiają do "budynku krat”, gdzie wielkie kraty spełniają rolę sita. Ogryzki, gałęzie, prezerwatywy, zabawki... Te tzw. "skrawki” są stale zbierane i wywożone na wysypisko śmieci. Następny etapem to piaskownik' gdzie na dno opadają drobne składniki mineralne (piasek i kamyki). Z zawiesiny wyłapywane są osady organiczne, które trafiają do komór z bakteriami, odpowiedzialnymi za proces fermentacji beztlenowej. Fermentacja trwa ponad 20 dni. Jej efektem jest ziemista, brunatna masa. Oddcedzonej używa się do rekultywacji terenów. - Ale od tego się odchodzi. Osady wystarczy dobrze osuszyć i mogą wówczas służyć jako paliwo - dodaje Pilipczuk.
Tymczasem to, co nie opadło wędruje do bioreaktorów z bakteriami tlenowymi. Dla nich ścieki są pożywieniem. - Drobnoustroje rozkładają części organiczne i tak otrzymujemy prawie czystą wodę - opowiada Witold Dadej, szef oczyszczalni "Hajdów”.
Najedzone bakterie opadają na dno. Zbiera się je, by ponownie wprowadzić do reaktora. To, co zostanie trafia do Bystrzycy, ale tak oczyszczonej wody do czajnika lepiej nie lać. - Na herbatę się nie nadaje nawet po przegotowaniu - mówi Dadej. - Ale jest znacznie czyściejsza od samej Bystrzycy.