Ich zainteresowania idą szlakiem 2 Batalionu Rangersów, którzy przez rok walczyli w Europie podczas II wojny światowej.
– To była jednostka specjalna, która zawsze była wysyłana na szpicy, lądowali pierwsi w trakcie inwazji i mieli do wykonania jedne z najtrudniejszych zadań – opowiada Łukasz Kaczmarzewski, jeden z członków grupy rekonstrukcyjnej 2nd Ranger Battalion.
2nd Ranger Battalion to sześciu miłośników historii II wojny światowej, którzy postanowili wiernie odtworzyć oddział amerykańskich komandosów, walczących podczas inwazji w Normandii. – Można powiedzieć, że jesteśmy 100 razy mniejszą kopią batalionu, bo w jego szeregach walczyło 600 żołnierzy – dodaje Kaczmarzewski.
Jednym z największych wyczynów jednostki było zdobycie i unieszkodliwienie stanowiska artylerii przeciwlotniczej w Normandii podczas alianckiej inwazji w 1944 roku. – Te działa usytuowane na klifie skały, w miejscu bardzo trudnym do zdobycia zagrażały lotnictwu, dlatego ich zniszczenie było tak ważne, 2 Batalion Rangersów poniósł w trakcie tej akcji ogromne straty, jednak wykonali zadanie – opowiada Łukasz Kaczmarzewski.
Członkowie grupy rekonstrukcyjnej dokładnie prześledzili losy oddziału, którego mundury prezentują. – To ten oddział występuje w filmie "Szeregowiec Ryan”, jednak historia tam przedstawiona jest fikcyjna.
Oryginalny hełm to rarytas
Grupa istnieje od 4 lat. W tym okresie udało im się zebrać wszystkie typy mundurów, z jakich korzystał oryginalny oddział rangersów.
– To mundury letnie, zimowe i galowe, częściowo mamy je oryginalne, jednak prezentujemy się najczęściej w kopiach. Powód jest prosty: bardzo trudno znaleźć dobry rozmiar na siebie, kilkadziesiąt lat temu ludzie byli zwyczajnie mniejsi, jak ktoś miał metr osiemdziesiąt wzrostu, to był już bardzo wysoki, ludzie inaczej się odżywiali, inaczej żyli i przeciętne warunki fizyczne były słabsze – tłumaczy Piotr Godzina, założyciel grupy.
– Zdarza się, że oporządzenie i wyposażenie jest niemal w ogóle niezniszczone, bo pochodzi z magazynów.
– Hełmy różnią się od siebie niewielkimi szczegółami, jak na przykład zawieszeniem na uszy, co charakteryzuje wyposażenie z określonego okresu – mówi Kaczmarzewski. – Sprzęt zdobywamy najczęściej na zachodzie Europy, tam działa bardzo dużo grup rekonstrukcyjnych, są organizowane giełdy z wyposażeniem jednostek z II wojny światowej.
Istnieją firmy, które produkują wszystkie elementy wyposażenia jednostek z różnych epok.
Musimy dużo czytać
Członkowie grupy rekonstrukcyjnej nie tylko zbierają wyposażenie, ale też ćwiczą elementy musztry z bronią, ucząc się przy tym oryginalnych amerykańskich komend. Skąd tak dokładna wiedza?
– Studiujemy literaturę, która coraz dokładniej przybliża wojsko z czasów II wojny światowej. Część materiałów pochodzi z archiwów amerykańskich czy bibliotek. Zdobywam je w formie elektronicznej – mówi Piotr Godzina. – Dzięki temu można prześledzić dokładne losy jednostki i szlak ich walk.
Pasjonaci 2 Batalionu Rangersów odwiedzili już Ardeny, gdzie ich jednostka walczyła. Planują także wycieczkę do Normandii, by zobaczyć miejsca, gdzie oddział zrzucono i gdzie musiał wykonać pierwsze trudne zadanie zdobycia stanowisk artylerii.
Szukamy wozów bojowych
Członkowie grupy rekonstrukcyjnej po uzbieraniu pełnego umundurowania chcą teraz zdobyć pojazd z czasów II wojny. – Myślimy o transporterze Dodge albo jeepie Willis, to jednak bardzo drogi sprzęt, można powiedzieć, że jest kultowy – wspomina Piotr Godzina.
W miniony weekend "żołnierze” prezentowali się w Lublinie na placu Litewskim. Pozowali obok autentycznych wozów z czasów II wojny światowej i czołgu. Sprzęt został wypożyczony od prywatnych kolekcjonerów. – Mój czołg Sherman powstał w 1943 roku i został zakupiony w RPA, tamtejsza armia korzystała z nich po zakończeniu wojny z hitlerowcami – wyjaśnia Stanisław Kęszycki, właściciel czołgu.
W Lublinie grupę będzie można najprawdopodobniej zobaczyć w październiku.