Huk silników odrzutowych przecina ciszę lotniska w Dęblinie. „Bielik” przyspiesza w oczach, odrywa się od betonowego, niemal sterylnego, pasa startowego. Błyskawicznie wzbija się w powietrze i po chwili niknie w chmurach. Tak wygląda nowa era szkolenia polskich pilotów wojskowych samolotów odrzutowych. M-346 już fruwają po naszym niebie
W 41. Bazie Lotnictwa Szkolnego w Dęblinie, wchodzącej w skład 4. Skrzydła Lotnictwa Szkolnego, panuje wzorowy porządek. Czarna bryła nowego portu lotniczego i wieży kontroli lotów kontrastuje z jasnym, betonowym, także nowym pasem startowym. Przed domkiem pilotów, również nowym, czeka na nas kpt. Magdalena Busz, rzecznik prasowy 4. Skrzydła Lotnictwa Szkolnego:
- Podobnie jak przyszli piloci odrzutowców zaczniemy przed centrum symulatorowym, które zostało rozbudowane na potrzeby nowego samolotu szkolnego M-346 - mówi kapitan Busz.
Ośrodek Szkolenia Symulatorowego
Dlaczego zaczynamy od tego miejsca? Taka jest droga każdego pilota IV i V roku studiów w Wyższej Oficerskiej Szkole Sił Powietrznych. Zanim wsiądzie za stery TS-11 Iskra lub już niebawem M-346, musi najpierw przejść przez kolejne stopnie wtajemniczenia. Zaczyna od samolotów z silnikami tłokowymi, potem przez rok doskonali się na Orlikach na lotnisku w Radomiu, a na koniec wraca do Dęblina, na odrzutowce.
Zanim jednak wsiądzie do kabiny Orlika czy Iskry musi „wylatać” kilkadziesiąt godzin w symulatorze. Przed Ośrodkiem Szkolenia Symulatorowego rozmawiamy z płk. pil. dr. inż. Konradem Madejem, szefem szkolenia 4. Skrzydła Lotnictwa Szkolnego, instruktorem, pierwszym Polakiem z uprawnieniami na amerykańskie odrzutowce szkoleniowe T-38C i jednym z pierwszych pilotów z uprawnieniami na M-346. Warto też dodać, że płk Madej pochodzi z Urzędowa.
Pod potrzeby projektu M-346 41. Bazę Lotnictwa Szkolnego przygotowano do ostrych wymagań systemu szkolenia zaawansowanego AJT (Zintegrowany System Szkolenia Zaawansowanego, z ang. Advanced Jet Trainer). Jest to system szkoleniowy przygotowujących pilotów do latania na maszynach odrzutowych IV i V generacji. W przypadku naszych sił powietrznych chodzi o F-16.
Wykonują tę samą misję
Centrum symulatorowe rozbudowano zgodnie z potrzebami kontraktu M-346. - Centrum pozwala szkolić pilotów w bardzo realistycznych warunkach - mówi płk Konrad Madej. Olbrzymie chłodnie świadczą o potężnej mocy obliczeniowej komputerów obsługujących symulatory. Najbardziej zaawansowany jest symulator lotu FMS (Full Mission Simulator). Ten potrafi imitować misje bojowe w warunkach rzeczywistych. Ma także możliwość współpracy z M-346, który jest w powietrzu.
- Obaj piloci, ten w symulatorze, i ten kilka tysięcy metrów nad ziemią, wykonują tę samą misję, tak jakby lecieli razem. Możemy imitować każdy rodzaj działań, od walki z okrętami wroga, po atak na cele powietrzne i naziemne, czy różnego rodzaju sytuacje awaryjne - wyjaśnia płk Madej.
W centrum działają także inne symulatory takie jak M-346 FTD (Flight Training Device), symulator śmigłowca SW-4, symulator samolotu M-28. Planuje się też rozbudowę centrum o symulatory samolotu PZL-130 Orlik. - Symulatory to podstawowe narzędzie zaawansowanego szkolenia pilotów. Zakładamy, że trening w naszym centrum zajmie podchorążym około 40-50 proc. czasu, który spędzają w samolocie. Na 100 godzin spędzonych w samolocie, 40-50 wylatają w symulatorach - mówi płk Madej. Centrum służy także do szlifowania umiejętności pilotów bojowych, bo ciągły trening to sól życia oficerów lotnictwa.
Bieliki
Po kłopotach wieku dziecięcego, związanych z oprogramowaniem, M-346 weszły do służby w lutym tego roku. Każda z 8 maszyn ma własny hangar i techników dedykowanych do obsługi naziemnej. W polskiej wersji maszyny, na potrzeby szkolenia przyszłych pilotów F-16, została zmodyfikowana awionika. System zobrazowania na wyświetlaczach oraz wskaźnikach, jak również sposób przekazywania informacji pilotom, jest zbliżony do systemu w F-16. Kontrakt z włoską firmą Leonardo-Finmeccanica opiewał na 8 maszyn z fabryki w Venegono we Włoszech. Rozszerzono go o kolejne 4 maszyny, które dolecą do 2020 roku.
Kolorystyka i układ kamuflażu naszych „Bielików” jest zbliżony do tego, który obecnie noszą MiG-29 i F-16. Samoloty są pomalowane w różnej tonacje szarości, od jasnej do ciemnej. Logo to walczący kogut, czyli znak 112. Eskadry Myśliwskiej walczącej w wrześniu 1939 roku oraz 315 Dywizjony walczącego w czasie II Wojny Światowej w Wielkiej Brytanii.
Teraz na M-346 szkolą się instruktorzy z 41. Bazy. A już za rok, w 2019, zaczną nimi latać podchorążowie. Wysłużone Iskry - „babcie”, jak nazywają je piloci - posłużą w wojsku do 2020 roku. TS-11 i Mastera dzieli pół wieku. W porównaniu z Iskrami, M-346 to samoloty bardzo zaawansowane technicznie i całkowicie skomputeryzowane.
- Latanie tym samolotem to dla pilota czysta przyjemność. Maszyna pilotuje się lekko, jest czuła na stery, sprawia dużo radości w powietrzu. M-346 ma układ sterowania w pełni oparty na systemie Fly By Wire (komputerowo kontrolowana stateczność i sterowność samolotu - przyp. aut.), co znacznie zwiększa komfort i bezpieczeństwo latania. Charakterystyki sterowania są dobrane w sposób, który nadaje M-346 właściwości manewrowe podobne do tych posiadanych przez najnowsze myśliwce - takie są opinie pilotów, którzy siedzieli za sterami tej maszyny.
Przyjazny dla pilota
- W tym samolocie pilot w 70 proc. może skupić się na wykonaniu misji, a w 30 proc. na pilotowaniu. W maszynach starszej generacji proporcje były odwrotne - dodaje płk Madej. - W eksploatacji samolot jest bardzo przyjazny dla pilota. Dzięki czytelnemu interfejsowi prezentacja danych, ergonomia kabiny, pozwalają na bezproblemowe interpretowanie docierających informacji. Pilot w kabinie samolotu czuje się jak jej integralny element. Oprócz tego, rzeczą która zadziwia wszystkich przy pierwszym kontakcie z samolotem, jest energia jaką on dysponuje. Moc silników zapewnia osiąganie dużych przyspieszeń i przeciążeń, co jest wyraźnie odczuwalne - dodaje płk pil. dr inż. Konrad Madej.
„Bieliki” mają jeszcze jeden, niezwykle przydatny w szkoleniu, system. Chodzi o system Symulacji Szkolenia Taktycznego (Embedded Tactical Training Simulation - ETTS) pozwalający M-346 wiernie naśladować działanie komputerów pokładowych, czujników, uzbrojenia, tak jak podczas realnej walki w powietrzu, ataku obrony przeciwlotniczej czy użycia uzbrojenia ofensywnego podczas niszczenia celów naziemnych.
Co to oznacza? Niższe koszty szkolenia! Do ćwiczeń imitujących walkę w powietrzu już nie trzeba angażować innych samolotów, do zwalczania celów naziemnych nie jest konieczny lot na poligon.
Na koniec jeszcze raz o kosztach. Cały pakiet związany z samolotami i zapleczem do M-346 pozwala szkolić pilotów F-16 w Polsce. Do tej pory lotnicy latali do USA, aby tam szlifować umiejętności pilotażu naszych „Jastrzębi”. W efekcie program M-346 przyniesie ogromne oszczędności dla budżetu państwa. „Bieliki” mają być w służbie przez najbliższe 30 lat. Koszt zakupu 12 samolotów oraz pakietu szkoleniowego i technicznego to około 1,6 miliarda złotych, czyli tyle co obwodnica Lublina.
Instruktor
Porucznik pilot Sylwester Sobótka rocznie szkoli 2-3 podchorążych. To spod jego ręki wychodzą piloci F-16 czy MiG-29, elita polskiego lotnictwa wojskowego. - W zasadzie to podczas lotów Iskrami z podchorążymi nie ma stresu. Nigdy nie dopuszczamy do sytuacji awaryjnej. Taka jest rola instruktorów - mówi porucznik pilot Sylwester Sobótka. A jest to pilot najwyższej klasy, bo jako członek Zespołu Akrobacyjnego „Biało-Czerwone Iskry” zna się na pilotażu, jak mało kto.
Jego rolą jest szlifowanie diamentów, tak nawiązując do szybownictwa. - W zasadzie już po pierwszych lotach wiem czy podchorąży ma to coś, aby być pilotem doskonałym. A z niektórymi po prostu trzeba więcej pracować. Trzeba jednak pamiętać, że pilot uczy się przez całe swoje życie zawodowe - dodaje porucznik Sobótka.
W zasadzie nie ma limitu wieku dla pilotów bojowych. - Młodzi mają większą sprawność psychoruchową, starsi nadrabiają to doświadczeniem. Zawsze jednak pilot musi być w dobrej kondycji, dlatego każdy ćwiczy, dba o zdrowy styl życia. A po godzinach relaks. Jedni wybierają żagle, inni wędkę. Nie latamy - dodaje porucznik Sobótka, którego wraz z „Biało-Czerwonymi Iskrami” będzie można zobaczyć na pokazach Świdnik Air Show na początku czerwca. Zakup i wprowadzenie do służby M-346 to przeskok technologiczny polskiego lotnictwa wojskowego. A poza tym to piękny samolot. Tylko żal tych Iskierek, bo to również i ładne, i dobre samoloty.
M-346 w Liczbach
Długość: 11,49 m
Wysokość: 4,76 m
Powierzchnia płata: 23,52 mkw.
Silniki turboodrzutowe: 2 x Honeywell F124-GA-200
Masa paliwa w zbiorniku wewnętrznym (użytkowa): 2000 kg
Prędkość maksymalna pozioma: 1,090 km/h
Prędkość wznoszenia: 117 m/sec
Pułap praktyczny: 13,715 m
Przeciążenia dopuszczalne: + 8/- 3 g
Przeciążenie długotrwałe (na poziomie morza): 8,0 g
Zasięg w konfiguracji gładkiej/z zewn. zbiornikami: 1980/2720 km